W PRL-u oryginalne plansze komiksów nie wracały do artystów z wydawnictw. Dziwnym trafem ginęły albo były niszczone. Teraz gdy na aukcjach sztuki prace Papcia Chmiela czy Christy osiągają zawrotne sumy, nagle się odnajdują. A to zapewne dopiero początek.Na początek oddajmy głos Henrykowi Jerzemy Chmielewskiemu:
Na rynku komiksowym pojawiły się zaginione oryginały księgi XIV „Tytusa, Romka i A’Tomka”. Wystawiono je także na portalu Allegro, gdzie pojawiła się informacja jakoby Desa Unicum potwierdziła ich autentyczność. Sformułowanie to jest niezgodne z prawdą i zapewne miało na celu wprowadzenie w błąd użytkowników Allegro. Firma DESA Unicum wyciągnie prawne konsekwencje z tytułu używania oznaczenia „DESA Unicum” bez zgody firmy.
Zaginione prace to oryginały rysunkowe z Księgi XIV-śTytus uczniem wydanej przez Młodzieżową Agencję Wydawniczą w roku 1980/84/89. Oryginały tej księgi: 65 stron, każda strona składająca się z rysunku na kartonie, odbitki na folii i kolorowanego temperami „blaudruku”. W MAW-ie nie zwrócono mi oryginałów po wdrukowaniu książeczek, które ponoć zaginęły. Ówczesny dyrektor wydawnictwa nie miał jakoby możliwości płacenia ekwiwalentu i tak sprawa ucichła. Wydawnictwo Prószyński wznawiając księgę posłużyło się skanowaniem i poprawianiem elektronicznym księgi wydanej przez MAW. Być może Ci, którzy posiadają te oryginały nie są świadomi że przechowują rzeczy zaginione, ale chcę poinformować, że posiadanie, ukrywanie, handlowanie wymienionymi oryginałami jest nielegalne. Wzywam posiadaczy do zwrotu bez poniesienia konsekwencji prawnych.
Ostatnio na 3. aukcji komiksu w Desie jedna z plansz Tytusa Romka i A’Tomka poszła za 11210 zł. Zatem ktoś, kto posiada oryginały z XIV księgi, posiada prawdziwy skarb – nawet jeśli podsycany przez media hype na oryginalne plansze trochę zawyżył ceny, bo niektóre naprawdę są przeszacowane.
Nie zmienia to faktu, że dla artystów komiksowych lub ich spadkobierców oryginały to właściwie jedyny kapitał. Gdyby w latach 80. tworzyli we Francji lub Belgii i sprzedawali takie nakłady, jakie sprzedawali w Polsce, byliby może nie milionerami, ale żyłoby im się stosownie do popularności. Rozkradanie oryginałów komiksowych, wyrzucanie ich do śmieci lub „gubienie” było przez lata wstydliwą tajemnicą, nieznaną poza środowiskiem fanów.
Ale niektórzy twórcy – jak Tadeusz Baranowski – nie bali się o tym mówić otwarcie. Kiedy pisałem o pierwszej aukcji w Desie (por. {POLITYKA z 11.03.2014, tekst. „Poszło z dymkiem” ), również Maciej Jasiński, który bada twórczość Jerzego Wróblewskiego, przyznał, że rodzina artysty do dziś (mówił to w marcu) nie odzyskała ani jednego oryginału z wydawnictwa Sport i Turystyka.
Może dziś warto zapytać nie tylko o to, gdzie to wszystko jest, ale kiedy wypłynie na powierzchnię? A może za chwilę nie powstanie podziemny rynek oryginałów komiksowych?
Źródło informacji:
Henryk Jerzy Chmielewski via Wojciech Łowicki.
Patrz także: oficjalna strona Papcia Chmiela: tutaj.
20 stycznia o godz. 14:31 16542
Tytus Romek i Atomek jedne z najlepszych komiksów z dzieciństwa 🙂
Mogły być nawet konkurencją dla Marvela
22 listopada o godz. 16:06 16570
Patrząc z perspektywy czasu moim zdaniem Tytus Romek i Atomek jest lepszy od komiksów Marvela 🙂 Wiadomo jako nastolatek inaczej się spoglądało na komiksy. Ale obecnie prędzej sie skusze na powtórke starego numeru Tytusa, niż Spidermana.