Z okazji 70. rocznicy mieliśmy powstańcze koszulki i przerażające powstańcze klocki. Ale zanim pojawiło się to wszystko – od lat wydawano powstańcze komiksy, które – z nielicznymi wyjątkami – były w awangardzie infantylizacji tego traumatycznego wydarzenia.Jakkolwiek nie oceniamy Powstania Warszawskiego, to coraz liczniejsze próby jego „uatrakcyjniania” graniczą z nekrofilią. W tym roku przybrało to dość kuriozalny rozmiar, ale zanim do tego doszło, forpocztą tego „uatrakcyjniania” były niestety komiksy.
Niestety, bo przez lata twórcy komiksowi sromotnie przegrywali walkę o to, by w obrazkowym medium porządnie zrealizować tak istotny i poważny temat. Artyści gromadnie poszli ścieżką, jaką wskazało Muzeum Powstania Warszawskiego przez kilka lat tłukące konkursowe antologie „Powstanie 44″, w których nie ma mowy o dyskusji na temat zasadności Powstania. Dominuje patos, strzelaniny na barykadach i historie fantastyczne tworzone w większości przypadków według zasady: jak nie wiem, co powiedzieć, to wrzucę jakiegoś wielkiego robota i będzie ciekawie.
Dopiero w edycji z 2011 r. sięgnięto do Archiwum Historii Mówionej, jakby wcześniej relacje powstańców w ogóle nie były istotne. Tymczasem wojna pisze bardziej surrealistyczne i niewiarygodne scenariusze niż wybujała wyobraźnia. Wystarczy sięgnąć po oparty na wspomnieniach „Płaszcz Ajewskiego” Moniki Powalisz i Tymka Jezierskiego – 24-stronicowy zeszyt, w którym widzimy np. scenę ucieczki z Warszawy stada 200 kotów. „Płaszcz Ajewskiego” to pierwszy dobry powstańczy komiks, jaki znam.
Drugi to „Przygody Powstania Warszawskiego” Rzecznika i Świdzińskiego, który wobec tegorocznych absurdalnych form upamiętniania rocznicy powinien być wznowiony, bo jego autorzy ironią i absurdalnym dowcipem przebijają ten wielki nadęty balon powstańczej popkultury i drwią z polityki historycznej Muzeum Powstania Warszawskiego. Wydaje się, że wypada jako trzeci udany powstańczy komiks wymienić antologię „44″ pod redakcją Przemysława Truścińskiego. Przeczytałem ją dziś raz jeszcze uważnie i po latach jako całość (poza komiksami Madeja i Rebelki) zupełnie się nie broni. Nawet jeśli i tak jest najlepszą antologią wydaną przez Muzeum Powstania Warszawskiego.
Za chwilę zobaczymy po polsku „Powstanie” Gawronkiewicza i Sowy. Francuski wydawca już udostępnił na stronie okładkę i kilka plansz, które wklejam poniżej. Być może to będzie nr 3. na tej liście. Tak czy inaczej dość krótkiej.
4 sierpnia o godz. 8:45 12135
Nie znałem „Przygód Powstania Warszawskiego”, sięgnę na pewno.
Okładka jest absurdalna- jakiś AK-Man traktujący z półobrotu krasnoarmiejca… w sumie powinien mieć na sobie obcisły trykot z pelerynką i wielka kotwicę na umięśnionej klacie 🙂
4 sierpnia o godz. 9:49 12139
„Przygody Powstania Warszawskiego” to must have. Serio. W środku jest o wiele lepiej (czyli ostrzej) niż na okładce.
4 sierpnia o godz. 15:33 12156
Osobiscie bralem udzial w edycji konkursu bodajze w 2007 roku. Nie przypominam sobie wrzucania robotów ani innych tego typu elementów do opowiesci, która zostala oparta na rzetelnie zebranych faktach. Zatem prosilbym autora o nie generalizowanie.
Z powazaniem.
5 sierpnia o godz. 16:18 12227
Z Antologii 44 komiksy mieszkowskiego i Janusza z Frąsiem, Gawronem i Koniorem są wielkie jeszcze. Madej mi nie podchodzi. Rebelka odjazd piękny graficznie, scenariuszowo nie nadążam.
14 sierpnia o godz. 13:55 12696
Okładka odstrasza, ale w środku jest naprawdę spoko. Jak ktoś interesuje się PW44 to to jest typu ‚must have’
13 października o godz. 13:40 15977
Płaszcz Ajewskiego świetny klimat, dobrze oddaje klimat tamtych czasów.
18 listopada o godz. 16:16 16536
Żałosne… 🙁