Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Outline - Blog o komiksie i opowiadaniu obrazem Outline - Blog o komiksie i opowiadaniu obrazem Outline - Blog o komiksie i opowiadaniu obrazem

20.07.2014
niedziela

Smutek, samotność i kolonializm

20 lipca 2014, niedziela,

„Zgubione znalezione” to zbiór 3 prac Shauna Tana, stworzonych w czasach przed międzynarodowym sukcesem „Przybysza”. Rzecz dość nierówna, ale za to różnorodna.250232-450Tak się niestety składa, że wydany kilka lat temu, a wznowiony ostatnio „Przybysz” to wciąż najlepsza książka Australijczyka i w pewien sposób jest on zakładnikiem swojego sukcesu popartego licznymi nagrodami. Stworzone później „Opowieści z najdalszych przedmieść” czy najnowszy „Regulamin na lato” to rzecz jasna również doskonałe rzeczy, ale nie mają w sobie tego rozmachu i nie są tak imponującym pokazem wyobraźni autora.

Za to„Zgubione znalezione” – to skok wstecz, podróż do najstarszych prac i początków Tana jako samodzielnego twórcy. Podróż ta ma swoje dobre i złe strony. Dobre, bowiem możemy zobaczyć, jak się rozwijał. Złe, ponieważ ta zaburzona chronologia w recepcji książek Tana działa na ich niekorzyść. Ten nieszczęsny „Przybysz” (a nawet „Opowieści z najdalszych przedmieść”) zawsze wpycha się przed oczy jako punkt odniesienia i rzuca cień.

Zdecydowanie najsłabsze w całym tomie „Zgubione znalezione” jest „Czerwone drzewo” (z 2001 roku). Historia o nieciekawie zapowiadającym się jednym dniu małej bohaterki ma tę podstawową wadę, że to, co widzimy na obrazku, bardzo dokładnie pokrywa się z tekstem. „Świat jest jak bezduszna maszyna” – i widzimy maszynę. Cóż, w przypadku książki obrazkowej to dość kiepska sprawa. Nie mówiąc już o dość banalnej symbolice w warstwie wizualnej. Smutna postać nabita w butelkę, los jako gra planszowa i tytułowe czerwone drzewo… hmmm. Poziom graficznego i fabularnego Coelhizmu jest tu zaskakująco wysoki i ciężki do strawienia.

„Króliki” (stworzone do spółki z Johnem Marsdenem w 1998) to z kolei dobrze znana historia o kolonizacji Australii przez białych, za to opowiedziana z perspektywy Aborygenów i ubrana w mitologiczno-metaforyczny kostium. Obserwujemy klasyczny konflikt dwóch cywilizacji: króliki to biali, bliżej nieokreślone torbacze (tak mi się przynajmniej na oko wydaje) – Aborygeni. Od pierwszej planszy wiemy, jak to wszystko się skończy, natomiast podstawowym budulcem tej opowieści jest warstwa graficzna. Shaun Stawia przede wszystkim na rozbudowane, narracyjne ilustracje – rebusy, nad którymi warto się pochylić: spojrzeć w rogi plansz, pod stopy postaci, dobrze przyjrzeć się zakamarkom, drugim i trzecim planom. Tan świetnie gra perspektywą, horyzontem, przestrzenią i krajobrazem. Rzuca spore wyzwanie naszej cierpliwości, ale cierpliwość bardzo się nam opłaci.

I na koniec zdecydowanie najciekawsza rzecz z całej antologii: „Zguba” – historia, której akcja dzieje się w technokratycznym, racjonalnym społeczeństwie. Pewnego dnia na plaży chłopiec spotyka dziwnego stwora i za bardzo nie wie, co z nim zrobić. Streszczanie fabuły nie ma sensu. Warto natomiast zwrócić uwagę, jak Tan doskonale przemyślał zwizualizowanie skrajnie zaplanowanego, do bólu logicznego świata, w którym tytułowa Zguba burzy codzienny porządek.

Kadry opowieści „nakleił” na tło złożone z formularzy, reklam, wykresów, schematów technicznych i tabel z liczbami, których nie sposób pominąć wzrokiem. Tło celowo „przeszkadza” nam w lekturze, za to sama „Zguba” to celna drwina z szarej, przewidywalnej codzienności.

Ja też wobec tego zburzę dziennikarski, przewidywalny schemat i pozwolę sobie zostawić tę recenzję bez puenty.180_02180_09180_08180_05Shaun Tan, Zgubione, znalezione, Kultura Gniewu, Warszawa 2014

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 6

Dodaj komentarz »
  1. Czerwone drzewo to są – obok gry Limbo – najlepiej pokazane stany depresyjne w kulturze IMO. Bardzo warto doczytać komentarze Tana o wszystkich tych książkach na jego stronie też. I warto poszukać jeszcze jednej książki jego – Memorial. Mi się Zgubione, znalezione dużo bardziej podobały od Arrival. Arrival jest uniwersalne i spodoba się w sumie każdemu, jest to jeden z komiksów które można znajomym pokazać, nawet jeśli komiksów nie czytają… Rozpędziłem się

  2. Czytałem rzecz jasna komentarz Tana i bardzo lubię Limbo, ale problem z „Czerwonym drzewem” polega na tym, że bez komentarza ono niestety się nie broni. A dzieło raczej powinno bronić się samo.

  3. Taka ciekawostka, na podstawie „Zguby” powstał film animowany, który zgarnął statuetkę na Oskarach i Annency w 2011 i 2010 roku. Można zobaczyć, szczególnie by posłuchać narracji w wykonaniu Tima Minchina.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Jak dla mnie ono się broni bardzo. I jest to jedna z niewielu rzeczy, w których jest tyle trafionych metafor na takie depresyjne rozkminy. Ale to może przez to, że raz ja bardzo się utożsamiam z tą bohaterką (albo może to że lubię takie proste mówienie o trudnych rzeczach), a dwa że ono ma pozytywny wydźwięk jako jedyne z całego zbiorku. Znaczy jasno pozytywny, bo Zguba to taka życiowo-pozytywna. Miałem pisać tekst o Tanie kiedyś D:

  6. Bardzo intrygujące ilustracje… dają do myślenia.

  7. Smutek, samotność, kolonializm… i melancholia. Depresyjnie się zrobiło.

css.php