Jak co roku mam wątpliwości, czy robienie tzw. podsumowania posiada sens i cel, a jednak co roku je piszę. Tym razem pozwolę sobie na bardziej osobisty, bezpośredni i swobodny komentarz. Jeśli ktoś poczuje nim się nim dotknięty to z góry bardzo przepraszam. Ale prowadzenie bloga zakłada mimo wszystko szczerość – zarówno wobec siebie, jak i wobec czytelników.
Miniony rok postanowiłem sprowadzić do zestawu skojarzeń. Tak po prostu. A zatem 2013 będzie kojarzył mi się z kilkoma podstawowymi zjawiskami/postaciami/wydarzeniami.
Przetasowanie wśród wydawców i szukanie nowych pomysłów na siebie.
Pojawienie się Wydawnictwa Komiksowego pokazało, że na tzw. rynku komiksowym (a raczej ryneczku) jest jeszcze miejsce dla nowego gracza, który stawia na różnorodność. Wreszcie „Kot Rabina” w całości, świetna seria „Wieże Bois-Maury”, ciekawy formalnie, ale trochę przeceniony „Fotograf” i seria „Dawny komiks polski”. Bardzo dobre wejście w komiks zrobił krakowski Lokator (mam nadzieję, że nie skończą na Preslu), SQN (książka do Marvelu), MF Studio („Nie pojedziemy zobaczyć Auschwitz”), kolejne podejście do komiksu W.A.B. („566 kadrów”).
Z drugiej strony Centrala zapowiada działania na rynku brytyjskim (co wydaje się niezłym pomysłem), a Kultura Gniewu postanowiła obok komiksu dziecięcego (czym zajęła się również Centrala) postawić na picturebooki. Nagroda IBBY dla „Prawdziwej bajki” – trzecim picturebooku w katalogu Kultury Gniewu pokazuje, że był to bardzo dobry ruch.
Był komiks kobiecy, czas na komiks dziecięcy.
2012 był rokiem tzw. komiksu kobiecego, 2013 upłynął zdecydowanie pod znakiem komiksu dla dzieci. I to dobrego komiksu. Mam na myśli rzecz jasna świetnego „Bartnika Ignata”, „Norkę Zagłady”, „Jasia Ciekawskiego”. „Mysia Zbysia”, „Naleśniki z jagodami”, czy „Tim i Miki w krainie Psikusów” i niezbyt udany fabularnie, ale ciekawy graficznie album„Tej nocy dzika Paprotka”. Co prawda, mieliśmy małe echo komiksu kobiecego w postaci takich pozycji „Powroty”, „Znamy się tylko z widzenia” czy „V”, ale były to albumy nie umywające się do prac Olgi Wróbel, Agaty Bary czy Agaty Wawryniuk. „V” Gosi Kulik, które – co zupełnie nie mieści mi się w głowie – wygrało „Długi debiut” Centrali to jeden z najgorszych i najbardziej bełkotliwych komiksów 2013.
Maszin, Maszin, Maszin
2013 rok był również rokiem grupy Maszin – właściwie jedynej grupy komiksowej w Polsce, które na szczęście ma awangardowe ambicje i w nosie tzw. plecy konia. Bezkonkurencyjny „Maczużnik”, świetne „A niech Cię Tesla”, bardzo dobre „Przygody Nikogo”, intrygująca „Warszawa”, Renata Gąsiorowska w serii mini-kus. Mam nadzieję, że maszinowa ekipa dopiero się rozkręci. Swoje pozycje jako twórcy umocnili również Marcin Podolec i Wojciech Stefaniec oraz Tomasz Samoljik – o nim było już wyżej, ale warto podkreślić,że tak naprawdę renesans polskiego komiksu dla dzieci to w dużym stopniu zasługa Samojlika.
Śledziu w miaART GALLERY i nominacja Sieńczyka do Nike
Dwa wydarzenia komiksowe wychodzące poza komiksowe ramki. Z nominacją Nike dla Sieńczyka (a potem finałem) rzecz o tyle zabawna, że im więcej o nim pisano, tym mniej padało słowo „komiks”. Z kolei wystawa Michała Śledzińskiego we Wrocławiu to wzorowy przykład tego, jak powinno się eksponować komiks w przestrzeni galeryjnej, by wykorzystać narracyjność medium.
Bezgotówkowy obrót i brak stypendium
Gildia.pl rezygnuje z przyznawania stypendium, a MFKiG zamiast tradycyjnej nagrody urządza żenujący konkurs, który w gruncie rzeczy jest konkursem na reklamę w postaci komiksu, a nie konkursem na komiks. Efekty bardzo słabe , łopatologiczne, miejscami boleśnie drętwe, a długa tradycja nagrody na krótką formę została podeptana. Obydwa wydarzenia to smutne, wręcz dołujące wiadomości. Brak porządnej nagrody/stypendium dla twórcy komiksowego w tym kraju to wciąż luka do nadrobienia. Czarna, przeraźliwie czarna dziura.
Archeologia i dokumentacja komiksowa
Rozpoczęcie serii „Dawny komiks polski” pod redakcją Adama Ruska to moim zdaniem jedno z najważniejszych, choć ciche i mało spektakularne wydarzenie komiksowe w 2013. O korzenie trzeba dbać. W sukurs Ruskowi przyszedł Ongrys publikując „Z archiwum Jerzego Wróblewskiego”. Cenną monografią – choć to historia najnowsza polskiego komiksu – była również monografia „Trust”.
Więcej książek o komiksie
W Polsce wciąż mamy ich zbyt mało, dlatego pojawienie się tak wielu pozycji w tym roku to krok naprzód. Mam na myśli „Marvel Comics. Niezwykła historia”, „Komiks kontra sztuka” Barta Beaty’ego czy „TM-Semic” Łukasza Kowalczuka. Ogromnym zaskoczeniem – niestety in minus – jest dla mnie „Komiks w szponach miernoty” Jerzego Szyłaka. Książka, co prawda napisana w ramach naukowego dyskursu, jest osobistym, pełnym żółci, paranoicznym atakiem na Jakuba Woynarowskiego i Krzysztofa Skrzypczyka. Zaskoczeniem jest nie sama polemika Szyłaka z tymi autorami, ale sposób w jaki to robi – pełen emocji i chwytów poniżej pasa (np. krytykowanie Woynarowskiego za działalność teoretyczną, a następnie krytykowanie jego komiksów). Szyłak mógłby poświęcić Woynarowskiemu i Skrzypczykowi jeden artykuł i miałoby to w gruncie rzeczy podobny efekt do książki. Ale w związku z tym, że Jerzy Szyłak nigdy się nie myli i nie zgadzanie się z nim to nieomal zamach na komiksowego papieża, nad jego najgorszą książką – której prawdopodobnie nie zdecydowałoby opublikować żadne wydawnictwo naukowe – rozległy się środowiskowe ochy i achy. Tymczasem „Komiksu w szponach miernoty” nie da się traktować poważnie.
Rozwój publicystyki komiksowej
Być może nie jest to zauważalne na pierwszy rzut oka, ale na tym polu w 2013 sporo się ruszyło. Ale najciekawsze teksty o komiksie publikowane są poza serwisami komiksowymi i to w miarę regularnie: Łukasz Chmielewski pisze na Culture.pl, stała komiksowa ekipa w ArtPapier, o komiksie sporo i ciekawie pisze też Dwutygodnik. Końcówka roku to również renesans Komiksomanii prowadzonej przez Tomasza Pstrągowskiego i zamienionej na www.komiks.wp.pl – i jeśli tak dalej pójdzie, będzie za chwilę prawdopodobnie najlepszy serwis poświęcony komiksowi w sieci.
I na koniec zupełnie osobiście
Nawał pracy niekomiksowej w 2013 spowodował mniejszą częstotliwość wpisów na blogu. Miejmy nadzieję, że 2014 (a wszystko na to wskazuje) pozwoli na większą blogową aktywność, więcej wpisów o komiksie niepublikowanym w Polsce, być może także więcej o ilustracji i książkach obrazkowych, co ostatnio niestety sporo zaniedbałem. Przyznaję również bez bicia, że na chwilę musiałem od komiksu zwyczajnie odpocząć, by móc się nim cieszyć.
A top 10 komiksów w 2013 znajdziecie tutaj:
http://www.polityka.pl/kultura/aktualnoscikulturalne/1564953,1,hity-2013-komiksy.read
23 grudnia o godz. 9:30 6087
dzięki za miłe słowa
23 grudnia o godz. 12:41 6089
Proszę, mam nadzieję, że starczy ci sił i energii, żeby wszystko się ładnie rozwijało.
23 grudnia o godz. 18:15 6098
Fajne podsumowanie. Ciekawa i szczera opinia o Szyłaku, choć ryzykowna, bo pewnie teraz oberwie się Panu 🙂
23 grudnia o godz. 18:48 6101
@czytelnik – obrywanie jest wpisane w tę robotę.
25 grudnia o godz. 10:41 6134
Panie Sebastianie, proszę podsumowywać. To świetna okazja, żeby przejrzeć zbiory i sprawdzić, czy aby niczego wartościowego nie brakuje. Przegapiłam kilka pozycji i w nowym roku niezwłocznie nadrobię zaległości 🙂
26 grudnia o godz. 9:58 6152
Książka Szyłaka miała kilka ciekawych i inspirujących fragmentów o komiksie, ale to były tylko fragmenty. Całą resztę, czyli prywatne wycieczki pod adresem przeciwników (okraszone cytatami z maili, blogowych komentarzy i postów na forach) czytałem z mieszaniną zdumienia i obrzydzenia. Serdecznie współczuję wszystkim, którym się to podobało, a Sebastianowi gratuluję odwagi.
Nie do końca rozumiem czym kierował się Timof wydając ten paszkwil. Chciałbym wierzyć, że chodziło tylko o zysk. Dziwi mnie też, że Profesor, który od 10 lat w zasadzie niczego o komiksie nie napisał, z taką pasją broni swojej niegdysiejszej pozycji polskiego komiksowego guru.
8 stycznia o godz. 20:10 6335
Dobrego Roku 2014…
___________
a tymczasem polecam juz wydana w 2013 ” Hand-Drying in America and other stories” (Pantheon Books 2013)
autor: BEN KATCHOR
http://www.katchor.com/
9 stycznia o godz. 0:23 6339
@ozzy.
Dzięki za życzenia.
Nowy Katchor jest na liście zakupów w 2014, która jest długa, zbyt długa niestety i obejmuje zaległości,
Tym bardziej, że ukazał się „Pascin” po angielsku, „Aaama” Peetersa, a amerykański Humanoids zapowiada jeszcze „Foligatto” De Crecy’ego.
3 lutego o godz. 10:55 6639
Ciekawy artykuł, całkiem dobre podsumowanie, aczkolwiek nie zgadzam się do końca co do Pańskiej opinii o Szyłaku. No ale takie prawo wolności słowa, że każdy może wyrażać swoją opinię 🙂