Każdy porządny pisarz powinien mieć zdjęcie z papierosem. Zatem Ziemowitowi Szczerkowi również strzeliłem zdjęcie z papierosem. Dziś dostał nominację do Paszportu Polityki i mam nadzieję, że nie ma to nic wspólnego z tym, co działo się w najbliższych dniach na kijowskim Majdanie.
Żaden ze mnie fotograf, ale jak już kiedyś pisałem tutaj na blogu, kiedy idę zrobić z kimś wywiad, staram się mieć przy sobie aparat. I jeśli tylko zostanie mi kilka minut po wywiadzie, próbuję zrobić poprawny portret. Poniższe zdjęcia to efekt dosłownie 5 minutowej zabawy z czasów (zupełnie nie tak odległych), gdy pracowałem jako redaktor naczelny portalu Lubimyczytać.pl. Swoją drogą było to dla mnie najdziwniejsze doświadczenie zawodowe, jakie spotkało mnie w ciągu 10 lat zajmowania się dziennikarstwem. Kompletnie nieudane, bowiem dziennikarstwo, jakiego nauczono mnie w „Przekroju” czy jakiego wymaga się ode mnie w „Polityce” w portalu poświęconym literaturze nie ma znaczenia wobec klików i lajków. Z kolei dla mnie nie mają znaczenia kliki i lajki. Zatem wspólna zabawa była krótka. Ale udało mi się zrobić przynajmniej klika ciekawych wywiadów. Poniższe zdjęcia powstały w Poznaniu na ulicy Taczaka, gdzie po wywiadzie rozmawialiśmy o tym dlaczego Poznań jest miastem bez właściwości, ducha, zakompleksionym i rozkochanym w swojej mitologii nie mającej dziś nic wspólnego z rzeczywistością i miastem wpadającym w regres, miastem bez wizji itd., itp. „Przyjdzie Mordor i nas zje” to bardzo dobra książka tak przy okazji. O mitach właśnie.
wszystkie foty: Sebastian Frąckiewicz, kopiowanie grozi klątwą potwora z Bagien