Stało się. Po raz pierwszy komiks ( a dokładnie „Przygody na bezludnej wyspie” Macieja Sieńczyka) otrzymał nominację do literackiej nagrody Nike. Oczywiście jest to powód do radości, ale nominacja dla Sieńczyka wcale nie oznacza, że od dziś krytyka literacka będzie doceniać opowieści obrazkowe.
Maciej Sieńczyk już raz był bliski nominacji, o czym opowiadał mi w zeszły roku podczas wywiadu do książki. Pozwolę sobie przytoczyć słowa autora:
Pewnego dnia zadzwonił do mnie Paweł Dunin-Wąsowicz i powiedział, że ma jedną dobrą wiadomość, a drugą złą. Zła była taka, że Małgosia Rejmer nie dostała nominacji do Nike, a dobra, że nominację dostałem ja. Strasznie się ucieszyłem, zacząłem już dzwonić po znajomych informując ich o tym, że właśnie nastąpił precedens i mój komiks „Wrzątkun” jako pierwszy komiks w Polsce trafił do eliminacji Nike. Właściwie nie zależało mi tyle na samej nominacji, co na otoczce medialnej, bo miałem nadzieję, że dzięki niej „Wrzątkun” będzie sprzedawał się lepiej niż „Hydriola”, która miała nakład 2000 egzemplarzy. Ten nakład sprzedawał się przez sześć lat i do tej pory się nie sprzedał. Później Paweł zadzwonił do mnie jeszcze raz i znów oznajmił mi, że ma dobrą i złą wiadomość. Zła jest taka, że z tą Nike to była lipa i nie ma żadnej nominacji, bo został źle poinformowany. A dobra wiadomość polegała na tym, że Paweł kupił na Allegro jakąś ciekawą książkę. Mina mi zrzedła .
W tym roku Sieńczyk mógł szczęśliwie obdzwonić wszystkich znajomych bo nominacja stała się faktem. Ale zanim uznamy to wydarzenie za symboliczne „nowe otwarcie” dla komiksu w Polsce, nobilitację lub inne gładkie określenie idealne do leczenia komiksowych kompleksów, warto pamiętać, że dla wielu osób ze świata sztuk wizualnych i literatury Sieńczyk nie jest twórcą komiksowym. „To nie jest komiks” – przeczytałem kiedyś w komentarzach na blogu Art Bazaar, ale też osobiście spotkałem się z tą opinią wielokrotnie. „Antykomiks”, „powieść graficzna”, „opowiadanie ilustrowane”. Ale komiks? Niekoniecznie. Z Sieńczykiem jest trochę jak z Jackiem Dukajem. Choć Dukaj tworzy fantastkę, krytycy literaccy mówią, że to coś więcej niż fantastyka. Sieńczk również często uznawany jest za kogoś, kto tworzy coś więcej niż komiks, choć sam z używaniem tego terminu nie ma najmniejszego problemu i nazywa swoje prace po prostu komiksami. Nominacja Sieńczyka to również efekt jego doskonałej rozpoznawalności poza światem komiksu: dzięki galerii Raster, dzięki swoim ilustracjom w prasie i okładkom książkowym. Choć jego albumy nie sprzedają się dobrze, w opiniotwórczych kręgach jest doskonale znany..
Dlatego paradoksalnie nominacja Sieńczyka nie otworzy drzwi innym autorom komiksów do Nike w następnych latach. To wyróżnienie nie ma nic wspólnego z tym, że Sieńczyk robi komiksy. To raczej dowód uznania dla konkretnego, wyjątkowego twórcy, którego trudno zaszufladkować i który jest zupełnym ewenementem w polskiej kulturze, a na dodatek świetnie posługuje się językiem. I o ile nie trafi się polskiemu komiksowi ktoś równie niestandardowy i „dziwny”, to na następną nominację dla albumu z historiami obrazkowymi poczekamy kolejnych kilka lub kilkanaście lat. Tym bardziej, że rasowe, opasłe powieści graficzne na wzór dzieł Thompsona czy Lutesa, które mogłyby być rozpoznane przez literackie kręgi jako literatura właśnie, nadal u nas nie powstają.
Ale to już temat na zupełnie inną opowieść.
18 maja o godz. 8:38 3609
Dawaj z inną opowieścią :), jestem ciekawy dlaczego nie powstają u nas takie dzieła jak np Thompsona? Mam nadzieję, że nie uważasz gratyfikacji finansowych za główny powód.
18 maja o godz. 10:09 3612
Nike dla komiksu szybko nie będzie, bo żaden z ukazujących się co roku tytułów, choć jest kilka przyzwoicie dobrych, nie zasługuje na to, żeby dostać Nike. Do dzieł przełomowych, bogatych interpretacyjnie, jeszcze nam daleko. Co nie znaczy, że odrobina zauważenia przez środowisko czytelników, którzy jednak wciąż do komiksu nie są przekonani, nie jest cenna. Kamień milowy to nie jest, ale kolejny mały kroczek na drodze do upowszechnienia komiksu – tak.
19 maja o godz. 7:55 3631
@Artur – z roku na rok młodsze pokolenie twórców podnosi sobie poprzeczkę, mam na myśli „Rozmówki polsko-angielskie” czy „Maczużnika”.
@Przem – powodów jest kilka. Na pewno brak tradycji tworzenia powieści graficznych, no i pieniądze niestety też. Craig Thompson może przez 7 lat poświęcić się „Habibi”, bo wie, że to mu przyniesie chleb. W Polsce rysownik komiksowy, który nie utrzymuje się z rysowania komiksów przecież, na komiks ma tylko tzw. wolne chwile. Zatem siłą rzeczy będzie tworzył krótsze formy. Nie ma na to siły. Nadzieja w młodszych ludziach, którzy mają więcej wolnego czasu.
20 maja o godz. 20:33 3652
@Sebastian, to prawda, podnosi się. Też to zauważam i bardzo się cieszę, ale do poziomu Nike jeszcze sporo brakuje. Ta korelacja objętość komiksu-czas na jego tworzenie-finanse również ma swoje znaczenie.
20 maja o godz. 21:13 3653
Tu nie chodzi o otwieranie drzwi do Nike innym komiksom, ale o sam fakt, że komiks znalazł się wśród nominowanych. Nie ma żadnego znaczenia, czy dostanie, czy nie. Sam fakt, że jest. I podtrzymuję to, co napisałem – że na naszym rodzimym rynku to wydarzenie porównywalne z przyznaniem Pulitzera „Mausowi”. Po „Mausie” chyba też żaden komiks nie dostał ponownie tej nagrody, ale to nie ma znaczenia. A Sieńczyk moim zdaniem zasługuje na Nike, bo jest (wydaje mi się) w pewien sposób przełomowy, „świeży”, zarówno pod względem formy, jak i języka.
20 maja o godz. 21:21 3654
@pozdRaf – też uważam, że zasługuje. Ale też nie przesadzajmy, ranga Nike to nie jest ranga Pulitzera. Natomiast po Pulitzerze dla „Mausa” było sporo nagród literackich dla komiksów. Myślę, że u nas do tego nie dojdzie jeszcze długo. No chyba, że pojawi się znów indywiduum na miarę Sieńczyka.
20 maja o godz. 21:47 3656
@Sebastian – w skali światowej na pewno nie ta ranga, w skali rodzimej – jak najbardziej. Ale też w skali światowej cała Polska i polska kultura to nie ta liga w sensie liczenia się, oddziaływania na innych, a nie wartości samych dzieł, choć są we wszystkich obszarach doceniani twórcy. Jak się potoczy wszystko dalej – zobaczymy. W moim odczuciu to jest wielkie i znaczące wydarzenie w historii polskiego, a może i środkowo-europejskiego komiksu. Może jestem zbytnim optymistą. Ale cieszy mnie bardzo ta nominacja.
20 maja o godz. 23:11 3658
@pozdRaf, ja naprawde nie chce pozbawiac cie zludzen, ale Sebastian ma racje, Sienczyk zostal doceniony ze wzgledu na to co robi i gdzie publikuje, ale fakt, ze robi to formie komiksu jest jedynie egzotycznym dodatkiem, a nie dostrzezeniem gatunku jako takiego.
Podzielam opinie, ze to kompletnie nie przelozy sie na nobilitacje komiksu.
BTW w kwestii „swiezosci” formy i jezyka w komiksach Sienczyka, niestety masz racje, wydaje ci sie. To sa swietne komiksy, ale nie wnosza zbyt wiele nowego zarowno w formie (Sienczyk praktycznie nie korzysta z graficznych mozliwosci narracyjnych) jak i tresci (warto sobie zdac sprawe, ze komiks od wielu lat „flirtuje” z najbardziej awangardowymi eksperymentami na polu literatury), „lagodny surrealizm” komiksow Sienczyka jest niewatpliwie uroczy i ma swoj klimat, ale „przelomowy” moze byc jedynie dla osob, ktore nie maja wiekszego rozeznania we wspolczesnym komiksie (wspolczesny = ostatnie 40 lat).
21 maja o godz. 8:02 3662
@turucorp – czy macie rację, pokaże przyszłość. Szczerze mówiąc, naprawdę nie wiem, jak jeszcze komiks ma być nobilitowany. Są sfery, w których nie jest jeszcze traktowany równo – stypendia, dofinansowania (o czym pisał Sebastian wielokrotnie) i obecność powszechną w bibliotekach (na co staram się sam zwrócić uwagę). Ale jest obecny w mediach, przeróżnych – od Polskiego Radia po TVP Kultura, od Polityki po Tygodnik Powszechny czy Lampę. Naprawdę nie wiem, czego jeszcze można chcieć na takim etapie, na jakim jest rynek komiksowy w tej chwili. Uważam, że to już jest bardzo dużo w porównaniu do tego, co było przed dekadą. I wszystko powoli idzie w dobrą stronę. Takie zmiany nie następują z dnia na dzień, z roku na rok (a w moim odczuciu z roku na rok jest coraz lepiej od tych kilku lat, od których w miarę śledzę rynek i komiksowo).
Takie pytanie o świeżość i przełomowość można postawić w odniesieniu do wszystkich nominowanych i laureatów Nike nie umniejszając rangi większości nagrodzonych dzieł. W sumie w sztuce wszystko już było.
21 maja o godz. 9:11 3663
@pozdRaf, ten proces trwa znacznie dluzej niz dekade,
-kiedy „Literatura na swiecie” publikowala Dino Buzzatiego, mowilo sie, ze to bedzie przelom, i ze komiks wejdzie na literackie salony (wiem, jestem zbyt mlody, zeby to pamietac, ale echa tej publikacji dotarly do mnie i nie tylko do mnie, bo wielu obecnych tworcow odkrylo Buzzatiego wlasnie przez „Literature”)
-kiedy Jerzy Skarzynski genialnie zrealizowal swoja wersje „Fantomasa” do tekstu Cortazara, znowu mowilo sie do uznaniu komiksu przez srodowiska literackie (a to akurat juz pamietam 😉 )
-kiedy Jerzy Ozga realizowal swoje projekty do tekstow Lecha Majewskiego, wielu mowilo „lal, patrzcie, teraz zaczna traktowac komiksy na powaznie”
-kiedy Gawronkiewicz z Wojda dostali nominacje do Nagrody Pegaza, to zrobil sie szum prawie identyczny jak teraz wokol Sienczyka.
Itd. Itp.
ja naprawde moge tutaj bardzo dlugo wymieniac kolejne akcje tego typu, i oczywiscie, z kazdej wynika cos wiecej, sa jakies efekty, ale nie przecenialbym znaczenia takich czy innych nagrod, ani nie liczylbym na zadna eksplozje popularnosci. To niestety tak nie dziala, i nawet gdyby Sienczyk dostal Nike (czego szczerze mu zycze), to nie przelozy sie to na kompleksowy wzrost zainteresowania komiksem.
21 maja o godz. 11:43 3672
To zależy, co rozumiesz przez kompleksowy wzrost zainteresowania komiksem (bo takie marzenie o kompleksowym, powszechnym wzroście zainteresowania dotyczy chyba wszelkich sfer kultury w Polsce – i to jest problem znacznie szerszy, nie tylko komiksowy).
A sam proces – oczywiście, ze trwa dłużej niż dekadę, tu masz rację. Ale ostatnia dekada to przyspieszenie – przynajmniej takie jest moje odczucie. Co więcej, uważam, że sam jestem tego przykładem. Nie jestem zagorzałym fanem komiksu, ale się nim interesuję, jak i innymi sferami kultury. Mam wrażenie, że dotyczy to sporej części moich znajomych, którzy nie czytają wszystkiego, starannie lub przypadkowo wybierają – podobnie jak powieści, poezję, filmy. Nikt nie czyta, nie ogląda wszystkiego.
Ja nie do końca łapię czasem narzekanie ze strony środowiska komiksowego, nie wiem, co jest ideałem, jakimś wymarzonym, wyśnionym celem. Co miałoby być udziałem twórców, wydawców, czytelników komiksowych, a nie jest obecnie? Przy takim udziale w rynku (w porównaniu do branży księgarskiej, muzycznej czy filmowej) – uważam, że i tak duże odzwierciedlenie, rozgłos komiks odnajduje w ciągu ostatnich lat np. w mediach, ale nie tylko – widzę, ilu studentów przychodzi do BU w Poznaniu, do Kolekcji Komiksów – bo piszą o nich prace, na różnych wydziałach.
Czy można robić więcej – pewnie tak. Ale też drażni mnie skupianie się wyłącznie na negatywach.
Wymienione przez Ciebie przykłady są w moim odczuciu nieporównywalne z różnych powodów do nominacji do Nike.
21 maja o godz. 14:39 3680
@Rafał – jeśli spojrzymy na ostatnie 10 lecie to faktycznie zmieniło się sporo. Ale głównie w mediach, w środowisko kulturalnym. Ale jednak nakłady wciąż są małe, choć o komiksie pisze się i mówi całkiem sporo.
21 maja o godz. 16:21 3683
@Rafal, to nie pesymizm tylko realizm, trzezwa ocena sytuacji (pesymisci juz dawno dali sobie spokoj z robieniem czegokolwiek 🙁 )
„szum medialny” kompletnie nie przeklada sie na sprzedaz. Naklady od wielu lat stoja w miejscu i nikt nie wie co z tym zrobic. Ten problem doskonale zreszta ilustruje przytoczona przez Sebastiana sytuacja z „Hydriola”.
Zupelnie mozliwe, ze nominacja Sienczyka do Nike, pozwoli mu osiagnac pulap sprzedazy na poziomie 2 tys. egz., ale realnego przelozenia na reszte komiksikow w naszym kraju raczej z tego nie bedzie.
Mysle, ze nie ma sensu tutaj narazie dalej dywagowac, zobaczymy co bedzie. A o roznych akcjach, inicjatywach i co z nich wynika, to pewnie pogadamy jeszcze nie raz, i nie tylko w komentarzach na blogu Sebastiana 😉
21 maja o godz. 16:35 3684
@Sebastian – zgoda, nakłady nie są obłędnie wysokie. Ale jaki jest punkt odniesienia? Nakłady komiksów w PRL, nakłady literatury pięknej (ale jakich autorów), poezji? Jakie nakłady byłyby „przyzwoite”? Jeśli porównasz reportaże czy książki o Bałkanach – czy rzeczywiście aż tak bardzo odbiegają nakłady Sacco czy Zografa do podobnych tytułów reportaży czy relacji z wojny na Bałkanach prozą (wiem, że Zograf to nie reportaż)? Nakład Thorgala jest chyba dobry, podobnie „Żywych Trupów”. Czy nie odpowiadają mniej więcej podobnym tytułom fantasy, czy horrorom? Przy zachowaniu proporcji i świadomości, że komiks nie jest tak popularny jak we Francji czy w Belgii. Gdyby Dorota Masłowska nie dostała Nike, podejrzewam, że jej książki sprzedawałyby się podobnie jak „Osiedle Swoboda”, które przecież miało drugie wydanie. W najbliższym artykule, który ukaże się w EBIBie poruszam zresztą problem, że to są nieprzebadane zagadnienia – czytelnictwo komiksów obecnie (są tylko badania z początku lat dziewięćdziesiątych).
Ja rozumiem, że autorzy komiksów chcieliby je sprzedawać w nakładach sięgających setek tysięcy egzemplarzy. Ale podobne marzenia mają chyba również autorzy kryminałów, reportaży, powieści, poezji, nie mówiąc o nakładach książek naukowych.
21 maja o godz. 16:38 3685
@turucorp – sorry, pisaliśmy w tym samym momencie:) zatem dajmy sobie spokój z pesymistami, nikt nikomu nie zabrania nic nie robić.
Ja w tym widzę raczej szerszy problem odbioru kultury w ogóle. Nie wiem, jak to jest, gdy się porówna z nakładami książek, chodzeniem do kina, do teatru, na koncerty, na spotkania – jest spadek, wzrost, stoi to wszystko w miejscu?
Też tak myślę, że pogadamy. Mam nadzieję nawet. Nawiasem mówiąc – puść mi, proszę, pinga na priv.
21 maja o godz. 19:16 3691
1) wszyscy narzekają, że nic się nie poprawia, bo nakłady wciąż są małe. Jest jednak coraz więcej tytułów, więc suma drukowanych komiksów rośnie (i to chyba znacznie).
2) na Targach Książki byłem na spotkaniu dla wydawców o analizie rynku książki. Prowadzący powiedział, że średnie nakłady książek w 1012 roku to ok 3500-4000 (nie pamiętam dokładnie), ale zaraz dodał, że podręczniki zawyżają tę liczbę. Wynika z tego, że nakłady zwykłych książek są wyraźnie niższe i tym samym nie są wcale o rzędy wielkości wyższe od komiksowych (jak niektórzy zdają się sugerować).
22 maja o godz. 7:30 3707
@Qwant
1) Owszem, komiksów jest coraz więcej, ale bywa, że są drukowane w coraz niższych nakładach, np, ok 300 sztuk (niektóre komiksy Centrali)
2) Nie byłem niestety na targach, ale rozmawiałem czasami z kilkoma większymi wydawcami na temat nakładów literatury pięknej. 1000 sztuk to jest książkowy nakład debiutanta, bardziej znane nazwiska (myślę o wartościowej literaturze) to jednak co najmniej ten 1000 więcej. Nie mówiąc o takich nazwiskach jak Pilch, Stasiuk, Terakowska, Krajewski, Sapkowski czy Masłowska. Natomiast w polskim komiksie hity to klasyka, Thorgal, Żywe Trupy- i na tym koniec. W literaturze tych hitowych nazwisk jest jednak sporo więcej.
Myślę, że niewiele osób łudzi się, że wrócimy do jakiś kolosalnych nakładów z PRLu. Ale jednak byłoby miło, gdyby standardem w polskim komiksie nie był już ten 1000, ale dajmy na to 2000, 3000 (takie nakłady osiągają niektóre tytuły z Taurusa). Oczywiście czytelnictwo – w każdej postaci – spada, co na przyszłość dobrze nie wróży.
22 maja o godz. 7:33 3708
Dodam jeszcze, że wydawcy ambitniejszej literatury mogą liczyć czasem na wsparcie z dotacji MKiDN, a dofinansowanie z tegoż MKiDN zdarza się komiksom doprawdy nieczęsto
22 maja o godz. 7:45 3709
@Sebastian – co do dofinansowań i stypendiów zgadzam się z Tobą w stu procentach. Ale z drugiej strony np. Centrala zdobywa dofinansowania (np. na Tajemnice Poznania albo Zeszyty Komiksowe), kwestia ogarnięcia tematu, bo możliwości są, tylko trzeba działać. Żaden urząd czy ministerstwo nie wypełni za wydawcę wniosków. To jak w nauce z grantami, raz się uda, raz nie, ale trzeba się dobijać i próbować.
Co do nakładów literatury – pamiętaj, ile ląduje w tanich książkach.
Ilość hitów wydaje mi się proporcjonalna do ilości tytułów (ile w Polsce ukazuje się beletrystyki i ile w tym jest hitów, a ile komiksów i ile w tym jest hitów) i chyba procentowo nawet na korzyść komiksu.
@Qwant dzięki za info.
22 maja o godz. 7:52 3710
ale pamietacie o tym, ze w Polsce publikuje sie niecale 100 krajowych albumow rocznie?
wiekszosc ponizej 1000 egz.
to jest nisza w niszy
kompletnie nieprzekladalna na rynek ksiazki
22 maja o godz. 7:56 3711
pozdRaf – ależ wydawcy się starają. I nie tylko Centrala. Na przykład wsparcia ministerialnego nie otrzymał „Habibi”
Co do ilości hitów – jednak cały czas na rynku książki komiks jest małym kawałkiem tortu.
22 maja o godz. 9:10 3715
Chłopaki, ależ ja nie twierdzę, że komiks jest wielkim udziałowcem w rynku. Twierdzę tylko, że jak na taki udział, jaki ma, zyskał spory rozgłos w ostatniej dekadzie i to jest dobre, bo służy (słusznie) zmianie jego postrzegania.
Nie wiem też, nie rozumiem w wielu wypowiedziach, co jest punktem odniesienia. Do jakiego rynku mamy się porównywać, do jakiego ideału dążyć? Francja, Belgia, USA, Japonia, czyli giganci? To są cztery kraje na 194 na świecie. Na którym miejscu jest polski rynek komiksowy? Niech mi na to ktoś odpowie. W jakim momencie bylibyście zadowoleni, o jakich liczbach (odnośnie tytułów, autorów, nakładów) mówimy? Gdy będzie tysiąc autorów, będą wydawać tysiąc tytułów (ale jakich? z której półki? ile przekładów?) rocznie w nakładach rzędu 5000 egzemplarzy?
I ciągle będę to podkreślał, że obecność komiksu w bibliotekach jest ważna. We wszystkich bibliotekach. I w szkołach. Sebastian, nie potraktuj tego, jak ataku na Twoją tezę o wprowadzaniu komiksu do galerii – to też jest ważne. Ale to nie galerie wychowują nowych czytelników. I ludzie chodzą przede wszystkim do bibliotek, a nie do galerii. Co nie znaczy, że jestem przeciw komiksom w galeriach, absolutnie nie. Popieram to. Tylko inaczej rozłożyłbym nacisk.
Poraziło mnie to, co powiedział Nicolas Grivel na spotkaniu podczas Ligatury – o corocznym spotkaniu Amercian Library Association w Seattle, gdzie ponad 500 bibliotekarzy spotyka się wydawcami, interesuje się tym, co się dzieje na komiksowym rynku, a udział zakupów do bibliotek na rynku komiksowym jest około 50 procentowy (jeśli dobrze go zrozumiałem). To jest dla mnie ideał. Gdy spośród 8500 bibliotek publicznych większość z nich będzie śledzić również ofertę komiksową i będzie mieć możliwości finansowe i chęć, by dobre komiksy do bibliotek kupować. A dodajcie do tego jeszcze biblioteki szkolne, naukowe bez egzemplarza obowiązkowego.
Ale to wymaga zarówno chęci bibliotekarzy, nauczycieli, jak i wydawców. Chcemy mieć czytelników, to trzeba ich wychowywać, pokazywać. A nauczycielom i bibliotekarzom spokojnie i cierpliwie tłumaczyć, dlaczego warto. I nie mieć w nosie, co się w bibliotekach dzieje, reagować na cięcia budżetów. Bo to wszystko się ze sobą wiąże.
Wiele osób zaraziło się miłością do komiksów w dzieciństwie właśnie w bibliotekach i dzięki bibliotekom.
Biblioteka Narodowa właśnie podała, że minister dał 20 mln na zakup nowości. Serio chciałbym wiedzieć, jaki procent z tego zostanie przeznaczony na zakup komiksów. I co wydawcy robią, żeby coś z tego tortu uszczknąć. 8500 potencjalnych klientów? Dla mnie bomba. Ale jak o każdego klienta i o tego trzeba dbać.
22 maja o godz. 18:32 3721
Chwilę mnie nie było a tyle się wydarzyło 🙂 Serce się raduję, że jest miejsce, gdzie czytanie komentarzy sprawia przyjemność i można przyglądać się konstruktywnym wypowiedziom 🙂
Sebastianie, odnosząc się do Twojej bezpośredniej odpowiedzi, w zasadzie się z Tobą zgadzam, ale jest jeszcze jedna rzecz. Najczęściej „wielkie” dzieła powstają z jednej ręki. Na razie nie widać rysownika, który chce opowiedzieć ciekawą historię, może jeszcze się nie ujawnił (mam nadzieję), a może odwrotnie, brakuje dobrego scenarzysty, który chciałby opowiedzieć swoją historię obrazem. W zasadzie Sfara można by było zaliczyć do takiej kategorii, chyba jest lepszym pisarzem niż rysownikiem, choć z drugiej strony jego rysunek bardzo mi odpowiada.
Odnośnie dotacji, to nie tylko MKiDN, jest masa organizacji lokalnych, która „ciągnie” kasę z „mumii” Obecnie prowadzę drugi projekt, na który pozyskałem pieniądze z funduszów unijnych lub rządowych. Dzisiaj dzwoniłem w sprawie trzeciego i jest duża szansa na kolejną realizację. To co realizuję nie jest niskobudżetowe i jakoś specjalnie dydaktyczne, faktem jest, że pierwszy był historyczny, ale drugi to już 100% współczesny obyczaj. Oczywiście nie udałoby się pozyskać pieniędzy gdyby nie koleżanka, która potrafi napisać świetny projekt (zazwyczaj przechodzi jako pierwszy na liście ocenionych wniosków 🙂
Z nakładami w naszym kraju-raju jest jeszcze tak, że mamy dosyć mocno rozwinięte piractwo i słabą zasobność portfeli rodaków. Z piractwem jest tak, że z jednej strony psuje rynek z uwagi na fakt braku zarobku przez wydawców, co sprowadza się do braku publikacji, z drugiej jednak strony czytelnictwo (być może) się zwiększa. Ciekawy jestem jaki % czytelników ściąga nielegalnie komiksy z sieci. Macie jakieś dane?
22 maja o godz. 19:09 3722
@Przem – nie ściągam i nikt z moich znajomych, czytających mniej więcej takie ilości jak ja – nie ściąga. Inni znajomi (z komiksowa) – nie mam pojęcia. Nie ściągam, bo 1) nie lubię ściągać, 2) tak bym nie przerobił tego, co bym naściągał, 3) w przypadku komiksów (i książek) – jestem tradycyjnym czytelnikiem, muszę mieć papier, a jeszcze lepiej, jeśli trzymam po prostu piękny przedmiot z piękną/mocną/poruszającą treścią.
Ale jestem skłonny zgodzić się z tym (cała dyskusja wokół ACTA), że piractwo w gruncie rzeczy napędza kulturę i nie odbiera artystom chleba, a sami piraci są jednymi z najbardziej czynnych uczestników kultury. W przypadku komiksu (jak książki, a może to jeszcze mocniej działa), jeśli tytuł się bardzo spodoba i jest tego wart, to i tak chcesz go mieć na półce, idziesz i kupujesz po przeczytaniu na monitorze. Tak mi się wydaje, ale się przy tym nie upieram.
Wysokie ceny i niskie zarobki na pewno są problemem. Ale byłem ostatnio w Austrii i znajomy, którego zaraziłem komiksami, kręcił głową nad ceną poszczególnych tomów „Sandmana”. Dla niego tam, gdzie jest jednak lepiej finansowo, ichnie ceny też były dość wysokie.
22 maja o godz. 20:35 3723
@pozdRaf – Mam podobnie do Cibie, nie ścigam z sieci z jeszcze jednego względu (oprócz tego, że jednak jestem tradycjonalistą) Poczuwam się do pewnej odpowiedzialności i kupuję, mając świadomość, że wydawnictwo będzie wydawać kolejne, dobre tytuły. Niestety nie robię tego ze wszystkimi dobrami kultury, dla przykładu, filmy kradnę.
Podejrzewam, że jesteśmy w mniejszości (chodzi mi o kupowanie komiksów) Dostępność jest tak łatwa, że łatwiej ściągnąć niż iść do sklepu czy zamówić w necie.
Jeszcze jedna rzecz odnośnie tradycyjności. Obecnie coraz powszechniejsze stają się tablety (szczególnie te z ekranem retina), czytanie na nich komiksów przełamuje pewną barierę między wersją książkową a ta czytaną przed monitorem komputera (od, którego najczęściej chce się już odpocząć). Sam tego doświadczyłem i coraz bardziej się do takiej wersji przekonuje. Czekam z niecierpliwością na comicmelona i to co zrobi Kuraś i spółka.
22 maja o godz. 20:46 3724
@Przem – nie ma żadnych danych na temat skanlacji, podobno częściej występuje u mangowców niż w przypadku komiksu europejskiego i amerykańskiego
23 maja o godz. 5:25 3729
@Sebastian – nie jestem pewien czy dobrze Cię zrozumiałem. Pisałem o czystym piraceniu czyli wrzucaniu np Thorgala tydzień po premierze. Wejdź sobie na chomika i zobacz ile tego jest. Z racji tego, że wydaję różne rzeczy, interesuje się trochę tym tematem. Słyszałem o przypadkach blokowania/interweniowania na chomiku, ale wydawca musi mieć dużo samozaparcia.
Jeżeli chodzi o czystą skanlację to chyba się mylisz, poszperaj w sieci a znajdziesz ciekawe europejskie tytuły (amerykańskie też, ale one akurat mnie nie interesują). W związku z tą działalnością mam mieszane uczucia, bo chłopaki odwalają kawał roboty, pytanie tylko czy nie robią wszystkim komiksiarzom niedźwiedziej przysługi?
23 maja o godz. 13:35 3735
I czystego piracenia. I skanlacji jest sporo. Niestety, w Polsce cały czas część osób niechętnie płaci za kulturę
17 czerwca o godz. 17:16 4002
Pisałem o średnich nakładach książek. Znalazłem w sieci coś takiego:
http://www.instytutksiazki.pl/polski-rynek-ksiazki,rynek-ksiazki,28469,rynek-ksiazki-w-polsce–2012.html
Nie ma tam ostatniego roku, ale z tego dokumentu wynika, że nakłady są trochę (ale nie dużo) wyższe niż napisałem i wynoszą około 5000. Pamiętam, że na tym spotkaniu na Targach Książki prowadzący mówił, że w 2012 średni nakład był mniejszy niż w 2011.
18 czerwca o godz. 12:12 4006
Czyli i tak 5 razy większy niż średni nakład komiksu