Wczorajszy wpis o zakładaniu Wydawnictwa Outline był prima aprilisowym żartem. Mam nadzieję, że nikt się nie obraził. A jeśli się obraził – z góry przepraszam. Choć nie chodziło tylko o żart, bo takiego wydawnictwa zajmującego się książkami o popkulturze, komiksie czy grach video naprawdę u nas brakuje. I gdybym miał tylko czas i środki, wygrałbym w Lotto lub znalazł bogatego sponsora-inwestora (tacy wolą sponsorować sport, a nie kulturę) na pewno takie wydawnictwo bym założył. A jeśli ktoś wierzy (takie głosy pojawiły się na Facebooku), że to naprawdę dobry pomysł na mini książkowy biznes – proszę bardzo, koncept jest do wzięcia. Na razie to wolna, czekająca na zagospodarowanie nisza. Może ktoś się odważy zaryzykować.
PS. Chyba tylko te nakłady oszacowałem na wyrost.