Seria „Dawny komiks polski”, której pierwszy tom właśnie się ukazał przywraca pamięć o początkach obrazkowego medium w Polsce. To w gruncie rzezy jedno z najważniejszych wydarzeń komiksowych ostatnich miesięcy i ostatnia szansa na to, by przypomnieć sobie o korzeniach. Bo przedwojennej prasie spoczywającej w archiwach nie zostało zbyt wiele czasu.
Gdy rok temu pisałem „Wyjście z Getta” i robiłem rozmowę z Adamem Ruskiem zaczęliśmy fantazjować. Założyliśmy, że nagle MKiDN postanawia przypomnieć ludziom korzenie polskiego komiksu (sięgające 1919 roku), tworzy serię reedycji najważniejszych przedwojennych serii obrazkowych, a Adam Rusek zostaje jej redaktorem. Radośnie – i nie wierząc specjalnie, że coś takiego się wydarzy – roztrząsaliśmy, co mogłoby się znaleźć w takiej serii. A tu proszę, minął rok i taka seria powstała z inicjatywy Wydawnictwa Komiksowego. Oby album sprzedał się na tyle dobrze, że cykl będzie kontynuowany, ponieważ do tej pory jedyna i dobrze opracowana reedycja przedwojennego polskiego komiksu („Tajemnice Poznania” Derwicha) ukazała się nakładem Centrali. Amerykanie i Francuzi od lat sumiennie opracowują i wydają swoją klasykę, również mniej znane seriale prasowe i świetne, że w końcu i w Polsce ktoś zadbał o rodzime korzenie komiksu.
Pierwszy tom (a raczej album) zawiera dwa cykle: „Warszawa w roku 2025” (rys. Aleksander Świdwiński, scen: Benedykt Hertz) oraz „Pan Hilary i jego przygody” (rys. Kamil Mackiewicz, tekst: Antoni Bogusławski). „Seryjki obrazkowe” (jak przed wojną określano tego typu parakomiksowe fomy) posiadają wstęp Adama Ruska oraz przypisy, bez których trudno byłoby nam zrozumieć niektóre gagi, związane z wydarzeniami społeczno-politycznymi czy znanymi „celebrytami” międzywojnia XX wieku. I właśnie z powodu silnych związków tych komiksów z rzeczywistością, obydwie serie będą ciekawe nie tylko dla fanów komiksu, ale dla osób interesujących się historią międzywojnia, ówczesnymi obyczajami, polityką czy wreszcie Warszawą, bowiem stolica odgrywa niebagatelną rolę w obydwu komiksu.
„Warszawa roku 2025” to zabawna opowieść science-fiction o małżeństwie, które nagle przenosi się w daleką przyszłość, a w stolicy Polski rządzą Chińczycy. Mamy tu okupację zarówno polityczną, jak i kulturową (np. cerkiew zostaje zamieniona na pagodę), a dwójka bohaterów musi odnaleźć się nowej rzeczywistości. Z kolei w „Panu Hilarym” Warszawa jest stolicą nowych szans i rozpusty, do której udaje się tytułowy bohater – podupadły ziemianin o iście sarmackim charakterze, nie stroniący od alkoholu, kobiet i dobrej zabawy. Obydwa komiksy są dość pikantne (jak na dawne standardy) i chętnie poruszają sprawy damsko męskie. O ile rysunki Świdwińskiego są dość pokraczne i sztywne, tak kreska Mackiewicza nie sposób nie docenić nawet dziś: jest bardzo sprawna, dynamiczna i pełna drobiazgów. Jedynym minusem „Dawnego komiksu polskiego” jest fatalna, dramatycznie nieestetyczna i odpychająca okładka, która może odstraszać nie-komiksowych czytelników. Trudno zrozumieć, dlaczego Wydawnictwo Komiksowe postanowiło wydać klasykę w taki sposób. Tym bardziej, że dobrych wzorów, jak publikować tego typu edycje jest całkiem sporo. Wystarczy spojrzeć na to, co robią np. Fantagraphics czy D&Q.
Dawny komiks polski, t.1 (pod red. Adama Ruska), Wydawnictwo Komiksowe, Warszawa 2013,.
24 marca o godz. 13:18 2942
„odpychająca okładka, która może odstraszać nie-komiksowych czytelników”
Komiksowych czytelników też może, na co jestem najlepszym przykładem. Mimo że bardzo interesuje mnie zawartość, nie mam zamiaru stawiać na półce takiego maszkarona. Być może kupię i oddam książkę do introligatora, być może nie kupię jej wcale.
24 marca o godz. 14:36 2943
Założyłem, że komiksowi czytelnicy ze względu na zawartość będą bardziej tolerancyjni:)
26 marca o godz. 12:07 2966
Przecież to komiksowi czytelnicy zaatakowali wydawnictwo jak ujawniło okładkę – tę i kilka innych wariantów.