Nagroda na krótką formę komiksową przez lata była „najważniejszym” punktem programu Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier. „Najważniejszym”, bo jej znaczenie systematycznie spadało. Ale organizatorzy MFKiG zamiast zreformować tradycję, postanowili ją podeptać wprowadzając na jej miejsce konkurs „Prawdy i mity o obrocie bezgotówkowym”. Żart? Niestety nie.
Co roku na festiwalu komiksowym w Łodzi czuję dziwny zgrzyt idąc na uroczyste wręczenie nagrody za krótką formę komiksową. Czuję zgrzyt, bowiem gala, jakiej towarzyszy wręczenie Grand Prix zrobiona jest z pompą, z obowiązkowymi mowami miejscowych notabli i sponsorów, natomiast wartość tej nagrody (Grand Prix wynosi 5000 zł) – nieproporcjonalnie niska do jej oprawy. Pompa jest potrzebna, by wytworzyć złudzenie, że nagroda ta ma wielki prestiż, znaczenie, jest najważniejszym wyróżnieniem w polskim światku komiksowym. Ale to już od kilku lat nieprawda.
Nagroda na krótką formę komiksową pełniła swoją kulturotwórczą rolę w czasach raczkującego Internetu, gdy festiwal w Łodzi był miejscem, w którym odkrywało się młode talenty, takie jak :Wojda, Ostrowski, Gawronkiewicz czy Rebelka. Jeśli zajmowaliśmy się komiksem i chcieliśmy jakoś się wybić mieliśmy do dyspozycji właśnie festiwal i łamy kilku magazynów komiksowych.
Dziś dzięki sieci każdy twórca może publikować swoje krótkie formy gdzie tylko chce. Jeśli jest dobry, znajdzie sobie publiczność. Inna sprawa, że konkurs na krótką formę komiksową nie przekłada się już na tworzenie albumów. Laureat wygrywa Grand Prix. I co? I nic. Właściwie poza skromną nagrodą nie ma to żadnego znaczenia dla jego artystycznej drogi
Po drugie w polskim komiksie nie brakuje dziś krótkich form, tylko dobrych albumów. A te nie powstają dzięki festiwalowi w Łodzi, chociaż spokojnie by mogły. Zamiast wydawać pieniądze na „City Stories” (coroczne antologie komiksów o Łodzi), festiwal mógłby wspierać młodych twórców w ich pierwszych albumach. Na łamach „Polityki” Piotr Kasiński z MFKiG* deklarował, że chce zachować tradycyjny konkurs na krótki komiks, a zarazem myśli o konkursie na długą formę. Na razie jednak nic z tego nie wyszło.
Dziś młode talenty niekoniecznie objawiają się na MFKiG. Agata Wawryniuk stworzyła „Rozmówki polsko-angielskie” – jeden z najciekawszych polskich komiksów ostatnich lat, nie dzięki festiwalowi w Łodzi, ale stypendium Sklepu Gildii Komiksu. Marcin Podolec, Daniel Gutowski, Agata Bara – to również są nazwiska, dla których łódzki festiwal nie był trampoliną. Dlatego kulturotwórcza rola wyróżnienia na krótką formę komiksową to mit i przeszłość. Została tylko piękna tradycja, bo formuła się już wyczerpała i nie wiadomo, co z nią zrobić.
Tymczasem organizatorzy MFKiG wpadli na absurdalny i wprawiający w osłupienie pomysł: zamiast reformować podupadłą nagrodę z długą tradycją, postanowili ją podeptać i zamienić na konkurs „Prawdy i mity i obrocie bezgotówkowym”. Fakt, tym razem nagroda dla zwycięzcy jest o wiele wyższa (15 000 zł) niż w dotychczasowym konkursie na krótką formę, ale w gruncie rzeczy to nie jest konkurs na komiks tylko na reklamę, materiał promocyjny w postaci komiksu dla NBP. Wiem, że polskie komiksowo odżegnuje się od świata sztuki, ale tak naprawdę musi się jeszcze od niego mnóstwo nauczyć. Kiedy Samsung sponsoruje nagrodę dla artystów, nazywa się ona co prawda Samsung Art Master, ale jej celem nie jest robienie filmów o telefonach i tabletach, ale nagradzanie twórców za ich sztukę. I to, co w świecie sztuki wizualnych, filmu czy poezji byłoby nie do pomyślenia (np.liryka o obrocie bezgotówkowym), w komiksie jest jak najbardziej realne.
Nie miałbym nic przeciwko nazwie np. NBP Comics Master, gdyby chodziło w niej o wyrażanie siebie, a nie robienie komiksowych, „zabawnych” ulotek informacyjnych. Prawdę powiedziawszy, jest to trochę upokarzające, że na największym święcie komiksu w Polsce artysta komiksowy nie może otrzymać porządnej nagrody za własną twórczość.
Trudno się dziwić, że komiks w Polsce nadal bywa traktowany niepoważnie, jeśli największy i najstarszy festiwal komiksowy w Polsce sam niepoważnie go traktuje. I choć podobno „bezgotówkowy” konkurs to sprawa jednorazowa (tak deklaruje MFKiG), sprawa i tak pozostawia niesmak. Odnoszę wrażenie, że MFKiG, który istnieje dzięki środowisku komiksowemu i fanom, nie dość, że nie ma pomysłu na siebie i od lat tłucze tę samą formułę, nie ma zamiaru o swojej formule z fanami dyskutować. Wystarczą własne, genialne, bezgotówkowe pomysły. Być może MFKiG stanie się po prostu jedynie zlotem fanów, imprezą towarzyską. Szkoda, bo zawsze naiwnie sądziłem, że ta impreza jest nie tylko po to, żeby wziąć autograf i napić się piwa, ale także po to, by polski komiks rozwijać.
* Por. artykuł „Dlaczego współczesny komiks jest dziedziną niszową”, Polityka nr 39, 2012
19 marca o godz. 9:31 2862
Mam wrażenie, że ta upokarzająca i bulwersująca forma tegorocznego tematu konkursu przyciągne więcej uczestników, niż kiedykolwiek wcześniej. Powód jest prosty, pieniądze. Nie mam nic przeciw konkursom tematycznym, natomiast fatkycznie sposób przedstawienia tego całego pomysłu jest…jaki jest. Twierdzenie o tych „zabawnych” ulotkach jest trafnym określeniem całej sytuacji. A zarobić 15 000 za ulotkę będzie chciało wiele osób.
19 marca o godz. 9:48 2864
Akurat ostatnia gala była tak żenująca z tymi prezentacjami zrobionymi na laptopie godzinę przed jej rozpoczęciem i błędami w nazwiskach gwiazd komiksu, że ta nowa akcja z bankiem pasuje jak ulał.
Nagroda 5000 zł była nieproporcjonalnie wysoka do tej akademii z okazji zakończenia podstawówki.
A w głowie mam jeszcze galę z Knapikiem, na poziomie rozdania Oskarów.
19 marca o godz. 10:33 2865
Ostatnio akurat tak, ale to błędy techniczne, które mogą się zdarzyć. Chodzi jednak o zachowaniu proporcji między treścią (nagroda), a formą (gala). O to, że treść nie jest tu najbardziej istotna
19 marca o godz. 10:36 2866
Pewnie tak. Szkoda tylko, że ludzie nie mają szans na 15 000 za to co robią i chcą robić w komiksie.
19 marca o godz. 11:24 2867
Przy tym Samsung wspiera swoich laureatów przy kolejnych realizacjach, użyczając sprzętu itd. A tu znów kolejna jednorazowa akcja bez perspektyw – bardzo ważny problem, którego dotykasz, a o którym ostatnio z Olgą rozmawiamy. Jedno w systemie komiksowym w Polsce nie prowadzi do drugiego.
19 marca o godz. 13:05 2868
W zeszłym roku proponowałem MFKiG, aby w ramach MFKiG znaleć czas na dyskusję na temat przyszłości festiwalu, jego roli, znaczeniu itp. Bez odzewu. Nie ma woli dyskusji o tym „systemie komiksowym”.
20 marca o godz. 8:33 2883
Oczywiście, że zrobienie z konkursu marnej akcji konsumenckiej to zabójstwo komiksu, ale nie oszukujmy się, ten cały MFKiG od samego początku był pustką, nie mogę patrzeć na to jak z roku na rok oddala się od komiksu, ewoluuje w stronę imprez sponsorowanych przez wydawców, dystrybutorów a teraz jeszcze NBP. Nie lubię MFKiG
20 maja o godz. 10:37 3647
Dodam jeszcze, iż w samym regulaminie nie określono z ilu plansz (minimum czy też maksimum) ma składać się komiks. Ergo, faktycznie, może to być (zgodnie regulaminem) jedna plansza, zadźgana reklamowym shitem. A jury konkursu z prezesem NBP (czy też kimś z działu PR/marketigu) na czele wybierze prace najlepiej pasującą do planowanej kampanii marketingowo-reklamowo-promocyjnej. Już dziś serdecznie gratuluję zwycięzcy, który zgarnie 15000 za coś co w najmniejszej agencji reklamowej kosztuje co najmniej dwa razy tyle i jeszcze nie można by wybierać z setek propozycji. Ten konkursik pasuje mi bardziej do AdDays (ups, ten festiwal chyba padł).
20 maja o godz. 21:23 3655
@Qudlaty – niestety coś w tym jest, to jest zlecenie reklamowe, a nie konkurs artystyczny
4 czerwca o godz. 12:50 3861
Festiwal to Towarzystwo wzajemnej adoracji, zamknieta grupa, ścisle powiązana z Urzędem Miasta Łodzi – podobnie jak centrum sztuki na Tymienickiego – pralnia unijnych dotacji – organzatorzy „festiwalów” za grubą kasę których gośćmi są oni sami + rodziny i znajomi – cuiągną póki mogą.