Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Outline - Blog o komiksie i opowiadaniu obrazem Outline - Blog o komiksie i opowiadaniu obrazem Outline - Blog o komiksie i opowiadaniu obrazem

7.12.2012
piątek

Szarlota Pawel, Kleks i wojna kapitalistów

7 grudnia 2012, piątek,

Biorąc pod uwagę to, że „Pióro contra flamaster” ukazało się po raz pierwszy w 1983 roku na łamach „Świata Młodych”, dziś jest zaskakująco świeże i nadal zabawne.

O ile mi wiadomo Pawel w 1983 roku nie pracowała w żadnej agencji reklamowej, w Polsce  mieliśmy jeszcze socjalizm, a tymczasem akcja jej komiksu „Pióro kontra flamaster”  wyjątkowo trafnie opowiada o starciu dwóch biznesmenów i dwóch marek (w branży powiedzieliby „brandów”). Album ten, wraz „W pogoni za czarnym Kleksem”, „Smoczym jajem” i „Niech żyje wyobraźnia” właśnie został wznowiony. Coś mi się wydaje, że w nieprzypadkowym terminie. Gwiazdka za chwilę, a nowych autorów tworzących komiksy dla dzieci zbyt wielu nie ma. Tymczasem z całej serii wznowień albumów Pawel „Pióro kontra flamaster” wydaje się zaskakująco  zbieżny z obecnymi polskimi realiami. Wprawdzie akcja dzieje się w tajemniczym Metropolis, ale dziś mogłaby spokojnie toczyć się w Polsce.

Otóż, jak pamiętają czytelnicy wychowani na twórczości Pawel, jej główny bohater – Kleks jest smakoszem atramentu. W dalekim Metropolis walczą ze sobą dwaj biznesmeni: porządny, odrobinę staroświecki Masters – producent wiecznych piór, oraz Jolsky – czarne oblicze biznesu, bezwzględny typ, który za wszelką cenę chce wykończyć Mastera. Co ważne, Jolsky produkuje kolorowe długopisy i flamastry, a u Pawel symbolizują one tandetę, zerwanie z tradycją pięknej kaligrafii i jedno wielkie dziadostwo. Pamiętam, że w dzieciństwie po lekturze albumu „Pióra contra flamaster” miałem małą traumę, bo chciałem być po dobrej po stronie, a uwielbiałem kolorowe pisaki. Pisania piórem za to serdecznie nie znosiłem. Pocieszałem się wówczas, że w swoich sądach na temat cudowności kolorowych pisaków nie byłem wówczas sam.


Ale wróćmy do głównego wątku. Obydwie firmy chcą, by Kleks reklamował ich produkty, stał się twarzą ich marki (w branży powiedzieliby „brand hero”). Jak wiadomo Kleks pisaków nie cierpi, ale Jolsky’ego mało to obchodzi zatem o niebieskiego celebrytę rozpoczyna się wojna złego i dobrego przedsiębiorcy. Kiedy czyta się ten komiks dziś, łatwo zauważyć, że Pawel świetnie (oczywiście na poziomie dostępnym dla dziecka) pokazuje zasady rządzące reklamą i marketingiem. Mamy tu tzw. spotkanie kreatywne, gdzie zespół Mastera stara się wymyślić, jak sprzedać swoje produkty. Widzimy jak ludzie Jolsky’ego stosują chwyty poniżej pasa (takie małe NLP połączone z hipnozą), by przeciągnąć Kleksa na swoją stroną. Zobaczymy nawet prezentację pomysłów reklamowych u Mastersa. Na tymże spotkaniu widzimy, jak  jeden z autorów reklamy pokazuje tzw. key visual (po polsku mówiąc – koncept kreatywny), na którym widnieje tuląca się do wiecznego pióra blondyna. Masters komentuje to słowami „Wydaje mi się kochany, że to kicz straszliwy”. Biedna Pawel przewidziała chyba, że tego rodzaju kicz reklamowy i sprzedawanie wszystkiego seksem za chwilę wtargnie na polskie ulice. Dlatego dziś możemy uznać „Pióra contra flamaster” za  album wręcz wizjonerski. Wciąż jest świeży, zabawny, z  pozytywnym przekazem. Czyli taki, jaki powinien być dobry komiks dla dzieciaków.

Szarlota Pawel, Pióra contra flamaster, Egmont, Warszawa 2012, s.64, cena, ok.25 zł.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop
css.php