Największą zaletą katalogu towarzyszącego wystawie Grzegorza Rosińskiego w Stalowej Woli jest to, że nie ma orientacji Thorgalocentrycznej i przedstawia artystę, który odnajduje się w wielu – czasem bardzo skrajnych stylistykach.
I właściwie nie jest to tylko katalog, ale taka mini-mongorafia z ilustracjami, forma pośrednia, katalogowo-monograficzne combo. Ta „pośredniość” może nam się podobać lub nie. Zależy od tego, jaki punkt odniesienia przyjmiemy. Czy ogólnokulturowy czy komiksowy. Może zacznijmy od tego, Grzegorz Rosiński to najwyższy szczebel górnej półki europejskiego komiksu środka, ba, światowego komiksu. Ale w Polsce poza fanami mediun nikogo to chyba za bardzo nie obchodzi, bo nie doczekał się ani porządnej, obszernej biografii, ani monografii, ani też katalogu swoich prac. Łatwiej wręczyć order. A jak na tak duży dorobek artystyczny to już dawno ktoś powinien wydać coś takiego, jak Muzeum Narodowego w Krakowie Marcinowi Maciejowskiemu po wystawie „Tak jest”. Czyli wielką kobyłę z reprodukcjami. Przyjmując taki punkt odniesienia, publikacja „Rosiński. Mistrz ilustracji i komiksu” wypada skromnie.
A teraz punkt odniesienia komiksowy. Gdy przyjrzymy się temu, jak wyglądają publikacje na temat komiksu w Polsce, to rzecz ze Stalowej Woli prezentuje się, przynajmniej edytorsko i ze względu na dobór materiału graficznego, bardzo dobrze. Porównując to do katalogu Rosińskiego z wystawy na festiwalu komiksowym w Łodzi to wręcz wyśmienicie. Porządny projekt publikacji, niezły layout dobór plansz. Rzecz zrobiona z pomysłem. A pamiętajmy, że jest to „sprzedawane” mimo wszystko jako katalog, a nie monografia. I właściwie jako katalog sprawdza się bardziej.
Dlaczego? Choć bardzo cenię teksty Wojciecha Birka, to z publikacji nie dowiedziałem się o Rosińskim zbyt wielu nowych rzeczy. Nie ma tu licznych anegdot czy barwnej opowieści o artyście. Birek podchodzi do rzeczy z naukowym dystansem, a zarazem – i to też jest cenne – dobrze porządkuje dorobek Grzegorza Rosińskiego, nadaje wszystkiemu chronologiczne ramy i zbiera wiadomości o twórcy porozpraszane po różnych publikacjach. I to, co napisał Birek jest bardziej intersujące dla niekomiksowego odbiorcy tej książki i niekomiksowego gościa wystawy.
W gruncie rzeczy najciekawszy jest tu dobór reprodukcji, a najcenniejsze z nich to te najmniej oczywiste i znane.S zczególnie ilustracje książkowe robione w duchu tzw. polskiej szkoły ilustracji, tworzone rozmaitymi technikami, bardzo różnorodne stylistycznie. Rosiński miał w końcu doskonałych nauczycieli na warszawskiej ASP. Mamy tu okładki książek, ilustracje dla dzieci. Jak widać Rosiński doskonale czuje się w nierealistycznej, często bardzo symbolicznej estetyce. Szkoda, że tych prac nie ma tu jeszcze więcej. Oczywiście dla każdego fana cenne są również komiksy z dzieciństwa, a także pierwsze prace rysowane do francuskich magazynów. Stąd podstawową i największą zaletą tego wydawnictwa jest to, że pokazuje Rosińskiego nie tylko jako faceta od Thorgala i realistycznego rysunku, ale jako twórcę wszechstronnie uzdolnionego. Do pełni szczęścia zabrakło jedynie jego projektów reklamowych, bo przecież reklamą również Rosiński się zajmował.
Grzegorz Rosiński. Mistrz ilustracji i komiksu, oprac.graf. Piotr Rosiński, tekst. Wojciech Birek, Muzeum Regionalne w Stalowej Woli, Stalowa Wola 2012.
A teraz czas na konkurs.
Jeśli chcecie wygrać opisywaną powyżej publikację, wystarczy że w komentarzach pod niniejszym wpisem na blogu zrobicie następującą rzecz:
Wymień dwóch polskich mistrzów ilustracji (wystarczą nazwiska), którzy byli nauczycielami Grzegorza Rosińskiego na warszawskiej ASP.
Kto pierwszy ten lepszy.
Uwaga, mam tylko jeden album do dyspozycji, zatem jeśli pojawią się 2 poprawne odpowiedzi dokładnie o tym samym czasie, dogrywka nastąpi poprzez losowanie.
Nagrodę ufundowało Muzem Regionalne w Stalowej Woli.
7 września o godz. 10:40 417
Szancer i Stanny :D???
7 września o godz. 10:42 418
Szancer i Stanny
7 września o godz. 10:48 419
Pierwsza odpowiedź i od razu prawidłowa. Gratulację. Obdywie odpowiedzi dzielił czas 2 minut. W następnym konkursie muszę chyba wymyślić trudniejsze pytanie (przynajmniej tak trudne jak w tym z albumem Dumały;)
Zwyciężczynię proszę o przesłanie danych do przesyłki na maila:
sebastian.frackiewicz@gmail.com
7 września o godz. 10:49 420
A zwyciężyła internautka o nicku „aska”
7 września o godz. 10:51 421
Dzięki 😀
7 września o godz. 10:54 422
Szancer, Stanny !
7 września o godz. 11:28 423
no ale pech! 🙁
7 września o godz. 11:46 424
Proszę się nie przejmować, na blogu będzie jeszcze niejeden konkurs
7 września o godz. 13:23 425
Bardzo ładnie, chociaż półki nie mają szczebli;-)
7 września o godz. 14:40 426
Konkursy na czas są nieuczciwe. Faworyzują szczęściarzy, którzy mają dużo czasu. Mógłby Pan przemyśleć inną formułę?
7 września o godz. 18:41 428
hmm, mogę robić losowanie wśród poprawnych odpowiedzi, ale czy wtedy nie będzie to zależało od szczęścia? Mogę też, jak w przypadku konkursu z Dumałą, robić trudne, frustrujące pytania.
7 września o godz. 20:17 429
Szancer, Stanny – wchodzę w to losowanie 🙂
8 września o godz. 10:33 431
losowanie następnym razem:)