Gazeta uchodźców Refugee.pl, którego wydawcą jest poważna i poważana instytucja Polska Akcja Humanitarna postanowiła zorganizować konkurs na komiks, w którym nagrodą jest…. książka (sic!). To strasznie kiepski, a wręcz żenujący żart.
Wszystko rozumiem. PAH ma na pewno wiele innych ważniejszych celów niż konkurs komiksowy, na które warto wydać pieniądze (piszę to absolutnie bez ironii). Ale jeśli już organizujemy konkurs dla twórców komiksowych, to traktujmy autorów poważnie. Chyba, że to konkurs dla uczniów podstawówek, ale wątpię, żeby starszym dzieciom chciało walczyć o książkę. Młodsze mogą się skusić. Niemniej osobiście wolałbym pograć w kosza. Nagroda w postaci książki to jeszcze większa kpina (o ile PAH liczy na profesjonalne prace) niż standardowy tablet – najczęstsza nagroda w konkursach komiksowych swego czasu. Jest to o tyle smutne, że mamy tu do czynienia z profesjonalna organizacją, która postanowiła nie potraktować artystów profesjonalnie, a raczej właśnie jak dzieci. Choć Refugee.pl dał potencjalnym konkursowiczom ciekawy temat – problem uchodźców. Nie trzeba dodawać, że na Zachodzie powstało już na ten temat kilka ciekawych albumów, zatem watro się z tematem zmierzyć. Za książkę?
Ale do rzeczy. Naiwnie sądziłem, że minęły tzw. czasy tabletu. A były to czasy (właściwie nie wiadomo, czy nie minęły), w których co chwilę pojawiały się konkursy na komiks, gdzie można było wygrać owo podstawowe dla każdego twórcy narzędzie. A i tak każdy rysownik miał tablet w domu Ale książka zdecydowanie przebija tablet. Tablet za 1000 zł, czy książka za 50 zł – nieważne. Obydwa rodzaje nagród to pewnego rodzaju symbole. Symbole sposobu myślenia, a raczej „wyceny” pracy artysty komiksowego. Jest to wycena niska. Drastycznie niska. Co więcej, nagrody komiksowe zawsze były niższe od nagród artystycznych czy literackich. O wiele niższe. Nawet konkursy na plakat są o wiele lepiej wyceniane niż konkursy na komiks. Wystarczy sprawdzić stronę Konkursykreatywne.pl Jest to o tyle dziwne, że praca nad komiksem, dobrym komiksem, to ciężka praca. Pracochłonna fizycznie, a śmiem twierdzić, że także intelektualnie. Głównie z tego powodu, że to praca wielopoziomowa.
Najpierw koncept, potem scenariusz, następnie wybór estetyki, jaką się posłużymy. Potem przełożenie naszego pomysłu na obraz w postaci szkicu, tusz (albo rysujemy na komputerze), a następnie kładziemy kolor o ile nie chcemy zrobić komiksu czarno-białego. I to wszystko za książkę? Tablet? Chyba za stos książek i kilka tabletów. Dlatego, droga fundacjo X, droga instytucjo Y, jeśli chcesz zrobić konkurs na komiks i pragniesz, aby efekty tego konkursu były co najmniej dobre, posiadaj na nagrody w konkursie środki stosowne do nakładu pracy artystów. Chyba, że liczysz na kompletną amatorkę, ale na pokonkursowej wystawie nie zrobisz sobie dobrego PRu.
A w związku z tym, że zorganizowane konkursu na komiks jest niesamowicie proste, ja również ogłaszam konkurs na komiks.
Ogłaszam pierwszą edycją konkursu pt. „Konkursy komiksowe w Polsce”.
Celem konkursu jest narysowanie komiksu: jednoplanszówki lub paska na temat konkursów komiksowych w Polsce.
Proszę o nadsyłanie prac: jednoplanszówki lub paska, wykonanych jak najmniej pracochłonną techniką plastyczną (proszę się nie przemęczać). Proszę o pliki JPG.
Główną i jedyną nagrodą jest oczywiście książka – „Wyjście z getta. Rozmowy o kulturze komiksowej w Polsce”.
Na prace czekam do 15 września, ślijcie je na adres: sebastian.frackiewicz@gmail.com. Najlepsze zostaną zamieszone na blogu i facebooku bloga.
Jakie to proste z tymi konkursami, prawda? A jakie tanie.
Powyższe ilustracje pochodzą z antologii „Immigrants” wydanej przez Futuropolis w 2011 roku. Nie spodziewam się, aby w konkursie „za książkę” ktoś nadsyłał tej jakości komiksy.
10 sierpnia o godz. 20:49 379
LOL po stokroć
10 sierpnia o godz. 21:05 380
zabieram sie do roboty 😉
11 sierpnia o godz. 9:49 381
Niestety, powyższy temat to przełożenie bardzo częstego podejścia do komiksu w ogóle, do zleceneń komiksowych, komiksów reklamowych itd., do pracy rysownika komiksu w ogóle. Książka jako główna nagroda to szczyt kpiny, ale niestety ocena ogromu pracy, jaką pochłania tworzenie komiksu bywa kuriozalna nawet w „środowisku komiksowym” :/ Dla przykładu: Aleja Komiksu pisząc o konkursie ABECEDEX organizowanym przez Fundację Tranzyt (świetnie, że taka inicjatywa w ogóle ma miejsce!) w tytule newsa informowała o wysokich nagrodach dla zwycięzców – 3000 zł za minimum 30 stron komiksu, najlepszego komiksu!…
11 sierpnia o godz. 21:38 382
3000 jest jakąś nagrodą, ale nie nazwałbym wysoką za taką liczbę stron. Chyba, że zakładamy, że ktoś ma coś w szufladzie i wyciąga to z szuflady.
12 sierpnia o godz. 0:35 383
Fakt, jeśli z szuflady to jest inna perspektywa. Choć nie zmienia to ilości pracy włożonej, tak czy inaczej, w powstanie tego komiksu. 3000 zł jest konkretnym pieniądzem, ale w tym przypadku chodziło właśnie o określenie WYSOKIE NAGRODY. Jeszcze raz podkreślę: doceniam, że taki konkurs jest, i doceniam, że nagrodą nie jest książka. W tym przypadku raczej ktoś kto pisze o WYSOKICH NAGRODACH w jednym z największych portali komiksowych powinien się nieco zastanowić, i chyba to zrobił, bo tytuł newsa juz brzmi inaczej. Powielanie taki kwiatków, utwierdza czytających newsy, że 3000 zł za 30 stron komiksu to dużo kasy… kropla w morzu, ale niezbyt przyjemna.
12 sierpnia o godz. 8:52 384
Pełna zgoda, widocznie redaktor portalu nie ma właściwego punktu odniesienia. Wysoka nagroda to jest malarski Geppert albo Samsung Art Masters, albo literacki Silesius. Prawdę powiedziawszy, wysokie nagrody za komiks w przyrodzie nie występują
13 sierpnia o godz. 12:05 388
Nie jest to prawda.
http://www.cittru.uj.edu.pl/?q=pl/node/1244/ – 24 tys. PLN za 12 pasków.
http://www.for.org.pl/pl/Konkurs-na-komiks-i-animacje-IV-edycja-2012 – 5 tys. PLN za kilka plansz.
13 sierpnia o godz. 17:12 389
W zamierzchłym roku 1994, główną nagrodą jaką zdobyłem w konkursie na komiks inspirowany literaturą (w ramach literackich Transfuzji ’94) była… maszyna do pisania 🙂 Świetny sprzęt dla rysownika komiksów. Dostałem po prostu to, co hurtowo zakupiono dla innych laureatów w pozostałych dziedzinach (proza, poezja, przekład). Nie było jeszcze tabletów.
A mogli dać książkę!
13 sierpnia o godz. 20:23 390
Tego „Komiksowego życia naukowego” nie znałem. Tu faktycznie nagroda jest wysoka. To wyjątkowo miły wyjątek.
16 sierpnia o godz. 15:29 392
„Chyba, że liczysz na kompletną amatorkę, ale na pokonkursowej wystawie nie zrobisz sobie dobrego PRu.” Tu akurat się nie zgadzam, katalogi pokonkursowe MFK, FORu, PW 44 nie zalatują mi w żadnym przypadku „fachowością”, większość artystów „jedzie własnym stylem” który jest dla mnie nieodróżnialny od „amatorki. A książka za konkurs, potwierdzam, też się uśmiechnąłem, jakbym zrobił dajmy na to 5 plansz, to za godzinę pracy zarobiłbym ok. 1 PLN, bajer. Jesli książka kosztuje aż 50 pln, hehe.
16 sierpnia o godz. 15:30 393
„Chyba, że liczysz na kompletną amatorkę, ale na pokonkursowej wystawie nie zrobisz sobie dobrego PRu.” Tu akurat się nie zgadzam, katalogi pokonkursowe MFK, FORu, PW 44 nie zalatują mi w żadnym przypadku „fachowością”, większość artystów „jedzie własnym stylem” który jest dla mnie nieodróżnialny od „amatorki”. A książka za konkurs, potwierdzam, też się uśmiechnąłem, jakbym zrobił dajmy na to 5 plansz, to za godzinę pracy zarobiłbym ok. 1 PLN, bajer. Jesli książka kosztuje aż 50 pln, hehe.
16 sierpnia o godz. 18:38 394
„większość artystów „jedzie własnym stylem” który jest dla mnie nieodróżnialny od „amatorki””
oj chlopie, daleka jeszcze droga przed Toba, oj daleka :/
7 listopada o godz. 10:59 1101
Komentarz (pośrednio związany z wpisem) pod tytułem: Dlaczego nie warto pisać bzdetów na własnym blogu?
Odpowiedź: Gdyż niektórzy to czytają, pamiętają and can call the author on his b**ls**t. Czyli o tym jak właśnie stracił Pan wszelką wiarygodność w moich oczach.
Cytat z Pana komentarza pod innym wpisem:
„Ale jeśli to dla Pani/Pana za mało to dodam, że rolą dziennikarza jest opisywanie rzeczywistości. Kiedy dziennikarz zmienia się w działacza społecznego czy środowiskowego traci ogląd z zewnątrz, a tym samym wiarygodność.”
Opisuje Pan rzeczywistość raczej wybiórczo. Casus: Konkurs „Komiks wierszem”, gdzie jest Pan szanownym jurorem.
W powyższym wpisie na blogu piętnuje Pan PAH i pośrednio inne organizacje za organizowanie konkursów komiksowych z marnymi nagrodami. I oto zostaje Pan jurorem w konkursie gdzie zwycięzca dostanie minimum 5000 zł za 2 do 4 plansz A4. W konkursie mogą wziąć udział tylko 44 osoby, które zgłoszą się pierwsze i dopełnią wymogów regulaminowych – dosyć skomplikowanych zresztą. Zgłoszenia przyjmowane były od 29 października i tylko na jednym blogu komiksowym (prenumeruję kilka) spotkałam się z informacją o tym konkursie już tego dnia, inne portale podały ją z kilkudniowym opóźnieniem (nawet patron medialny!), gdy zapewne już część miejsc była zajęta. Można by pomyśleć, że o tak atrakcyjnym konkursie wszyscy będą trąbić wszem i wobec. A jednak nie. Myślę, że wyjaśnienie tu jest banalne. Środowisko postanowiło przemilczeć sprawę, by z racji ograniczonej liczby miejsc zdążyły się zapisać osoby zasłużone, którym się przecież należy taka nagroda za wszelkie niedocenienia z przeszłości (jak konkursy z książkową nagrodą). Pan jako NIEdziałacz społeczno-środowiskowy, a jednocześnie juror czyli osoba poinformowana, nie poczuł się w obowiązku podzielenia się tą informacją z czytelnikami swoimi. Nie zdziwił się Pan, że o takim atrakcyjnym wydarzeniu nikt nie informuje. Najprawdopodobniej znowu piekiełko komiksowe nagrodzi samo siebie, taka nagroda popularności, względnie Oskar za całokształt.
Cierpliwie czekałam aż Pan cokolwiek o tym napisze, od 29 października czekałam. I teraz widzę, że Pana odcinanie się od środowiska jest śmieszną pozą. Siedzi Pan głęboko w getcie i cieszy się z tego, bo może wyjść na niezależnego, niezrozumianego… komiks bękartem kultury i inne nośne, puste hasełka.
Dodam, że piszę o tym konkursie jako osoba niezainteresowana uczestnictwem. Nie umiem rysować, nie próbowałam się tam zarejestrować, chociaż niewątpliwie miałabym szansę, w końcu wiedziałam już 29, że istnieje taka możliwość. Teraz żałuję. Powinnam była skrzyknąć ze 40 znajomych na fb, którzy nie potrafią prostej kreski na kartce postawić i zachęcić do rejestrowania się. Poziom artystyczny konkursu byłby żaden (pomijając wiersze), ale wyszło by po 250zł na łebka a to zawsze kilka komiksów więcej na półce.
7 listopada o godz. 15:21 1103
Po pierwsze zgodziłem się na byciu jurorem, właśnie dlatego, że nagrodą nie jest książka a 5000 zł za kilka stron, co jest moim zdaniem dobrym wynagrodzeniem
Po drugie organizator sam zadbał o swój PR i wiedział, do których portali komiksowych i kulturalnych przesłać info.
Ja nie jestem PR-owcem organizatora
a teza o „zajęciu” miejsc już wcześniej jest doprawdy kuriozalna.
Ale rozumiem Panią, bo teorie spiskowe są ostatnio w Polsce coraz bardziej popularne.
8 listopada o godz. 20:29 1116
Nie powiedziałam, że miejsca były zajęte wcześniej, przed terminem nadsyłania zgłoszeń. Tylko, że termin nadsyłania się rozpoczął, a media komiksowe poinformowały o tym z kilkudniowym opóźnieniem. Łatwo jest zrzucić winę na organizatora i mówić o teorii spiskowej, ale takie są fakty jeżeli chodzi o puszczenie informacji w oficjalny obieg, wystarczy prześledzić daty w stopkach czy nagłówkach wpisów. Może nikt się nie zarejestrował 29 listopada, bo nikt nie wiedział. Ja w to jednak w polskich realiach jakoś średnio wierzę.
Pan chce uchodzić za obiektywnego obserwatora, co raczej nigdy się nikomu nie udaje. Obiektywizm jest używany przez Pana jako tarcza przed jakąkolwiek odpowiedzialnością za cokolwiek. Specjalnie został Pan jurorem, bo docenia Pan organizatora za obiecanie uczciwej nagrody. Dziwne trochę, że nie promuje Pan wydarzenia, które tak pozytywnie wybija się na tle innych, a przecież kilka wpisów poświęcił Pan piętnowaniu złych zachowań organizatorów imprez i konkursów. I dziwne też, że nie interesuje się Pan tym, jak to wydarzenie jest promowane, szczególnie, że jest Pan dziennikarzem.
8 listopada o godz. 23:45 1117
Bzdury, jakie Pani wypisuje tu w komentarzach, spekulacje i docinki pod moim adresem są dla mnie tak abstrakcyjne i tak absurdalne, że już nawet nie chce mi się z nimi dyskutować. Szkoda, że nie ma Pani nawet odwagi podpisać się imieniem i nazwiskiem.