A właściwie to my mamy kłopot z Iwoną Chmielewską, bo choć w Korei Południowej wydała kilkanaście tytułów, jej picturebooki tłumaczone są na całym świecie, zdobywają międzynarodowe nagrody, u nas ukazuje się jej dopiero trzecia w pełni autorska książka obrazkowa.
Podobno książki toruńskiej artystki przez większość polskich wydawców uważana są za zbyt trudne i posiadają zbyt mały potencjał sprzedażowy (tak twierdzi sama Iwona Chmielewska) Ale mimo wszystko coś się jednak ruszyło. Nie tak dawno Media Rodzina opublikowała „Pamiętnik Blumki”, a teraz Wytwórnia wydała zapowiadany już od dłuższego czasu „Kłopot”. I prawdę powiedziawszy, jako recenzent ja również mam kłopot, jak o tej bardzo lirycznej, ciepłej i pełnej uczuć książce pisać, bo w tym wypadku przekładanie treści, które niosą ilustracje Chmielewskiej wsparte słowami, na same słowa to spłaszczania tych treści. Ale mimo wszystko warto spróbować.
„Kłopot” to bardzo prosta i dzięki swojej prostocie genialna opowieść o relacji między matką, a córką. Pewnego dnia dziecko prasując rodzinną pamiątkę – obrus po babci – przypala go żelazkiem. Na białym obrusie pojawia się charakterystyczny kształt, a córka w panice stara się wymyślić jakieś wytłumaczenie dla swojej przykrej przygody. Chmielwska po raz kolejny udowadnia, że najlepsze, co można zrobić w książce obrazkowej to wprowadzić ciekawy dialog między obrazem i słowem. I tak też się dzieje. Kiedy dziewczynka-narratorka wymyśla coraz bardziej niewiarygodne scenariusze, autorka wizualizuje je zmieniając odcisk żelazka: a to w kształt dziecka („A może powiem, że zrobił to mój młodszy brat”?) czy okiennice („Albo, że porwał go wiatr”?).
W „Kłopocie” toruńska artystka posługuje się bardzo oszczędną i surową stylistyką, która nie przytłacza całego konceptu wizualnego. Każda kolejna strona pokazuje, jak bardzo córce zależy na tym, by nie zawieść matki. Wszystkie uczucia, wzajemna troska, miłość i przywiązanie nie są wypowiedziane wprost, ale zasugerowane poprzez obrazy i w tych obrazach zamknięte. Ta umiejętność milczenia, sugestii, budowania mocnych i celnych ilustracji to największe zalety twórczości Chmielewskiej. I nazywanie jej prac poezją obrazu nie będzie żadnym nadużyciem, bo „Kłopot” to książka trafiająca prosto w serce – jakkolwiek naiwnie i banalnie to nie zabrzmi.
Iwona Chmilewska, Kłopot, Wytwórnia, Warszawa 2012
17 maja o godz. 8:17 139
Świetny pomysł ze śladem żelazka, prosty a zarazem bardzo oryginalny. Sama fabuła może być dobrym punktem wyjścia do rozmowy ze swoim dzieckiem o poczuciu winy, prawdomówności, odpowiedzialności, słowem o wielu istotnych sprawach. Wyobrażam sobie, że równie dobrze mogłaby zostać wykorzystana przez pedagogów w ich pracy. Brawo! Takich książek dla dzieci nam trzeba.
17 maja o godz. 8:35 140
Rzeczywiście, to jest książka do wielokrotnego czytania i omawiania:)
17 maja o godz. 14:14 141
Zgadza się, tutaj fabuła – gra pomiędzy lakonicznym tekstem a obrazem – jest świetnym punktem wyjścia do rozmowy. W przedszkolu moich dzieci nauczycielka pracowała z „Kłopotem”. Okazał się świetnym początkiem do rozmów z 3-6latkami o moralności, problemie kary, strachu przed naganą i o tym, co popycha nas do czynienia dobrze…
17 maja o godz. 15:34 142
Z pozoru ascetyczna, jest w stanie poruszyć każdego niezależnie od wieku. Poprzez temat i formę wnosi niesamowity potencjał w relacje dziecko /dorosły. Sprawdza się zarówno w „czytaniu” zbiorowym jak i indywidualnym. No i jaki temat do działań warsztatowych! To jedna z tych książek ktorą nie zastąpi inne medium. Wreszcie i u nas.